środa, 23 grudnia 2015

Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku!


W oczekiwaniu na Święta Bożego Narodzenia, życzę Wam, aby minęły one w spokoju, pełnej ciepła i pogody ducha atmosferze. Niech będzie to czas radości i nadziei, a zbliżający się 2016 rok przyniesie realizację wszystkich planów i zamierzeń, zawodową satysfakcję oraz wiele sukcesów. 
Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku życzy Angela!



Ps. w nowym roku obiecuję nadrobić zaległości i systematycznie dodawać posty. :)

czwartek, 27 sierpnia 2015

Niepewna miłość I


- Cześć, tu mówi Marek Dobrzański. Zostaw wiadomość.
- Hej Marek. Dzwonię, żeby powiedzieć Ci... Nie odlatuj błagam, nie odlatuj, proszę. No, to tyle. - rozłącza się, a po jej policzkach płyną łzy.




W tym samym czasie na pokazie wychodzą już ostatnie modelki prezentujące stroje najnowszej kolekcji FD Gusto. Chwilę potem mikrofon bierze Marek i ku zaskoczeniu wszystkich wchodzi na scenę.
- Proszę państwa, ja proszę jeszcze o odrobinę cierpliwości, dobrze? Ula czekamy tylko na ciebie.
Ula idzie pomału w kierunku wybiegu ze smutną twarzą, myśląc, że Marek wyjechał z Pauliną do Włoch. Nagle słyszy jego głos i przyśpiesza tempa.
- Na to właśnie czekaliśmy, na tę suknię. - podaje jej rękę i pomaga wejść na scenę. - Najważniejszą proszę państwa. - obchodzi wokół niego, cały czas patrząc mu w oczy. - Wszystkie inne są nie ważne, kiedy ma się tą jedyną. - stają naprzeciwko siebie, a Marek kontynuuje pokaz. - To była już ostatnia suknia z kolekcji FD Gusto. Pshemko, zapraszamy na scenę. - na wybieg wchodzi projektant, a za nim wszystkie modelki i modele.




Ula z Markiem stoją na środku. - Był u mnie Piotr, powiedział mi, powiedział mi, powiedział mi, że ty, - przytula Ulę - powiedział mi, że ty...  Jeżeli to prawda to cudownie, ponieważ ja też cię bardzo, bardzo kocham Ula. - na sali zrobiła się cisza. Wszyscy byli zdziwieni słowami Marka, lecz po chwili zaczęli wydawać okrzyki radości i bić brawa. Marek oderwał się od Uli i szepnął do jej ucha, że był włączony mikrofon. Na jej policzkach pojawiły się dwa rumieńce. Musnął delikatnie jej pełne i słodkie usta. Już po chwili ich języki splotły się w gorącym, namiętnym pocałunku. Pełnym miłości i pożądania. Modelki zaczęły schodzić ze sceny, a za nimi Ula z Markiem.
- Poczekaj tu na mnie. Pójdę się przebrać. - dała mu buziaka i poszła w stronę przebieralni.
- Marco! Gratuluję wam! Taka piękna z was para... - rozmarzył się Pshemko, który podszedł do niego. Po paru minutach dołączyła do nich Ula. Marek zaniemówił, gdy ją zobaczył. W tej sukience wyglądała bardzo seksownie.




- Bella! No pięknie. Po prostu cudownie wyglądałaś. Jak zawodowa modelka. - mistrz nie mógł się nachwalić pani prezes.
- Nie przesadzaj Pshemko. - zawstydziła się.
- Kochanie, Pshemko ma rację. - przez to słowo na początku zrobiło jej się cieplej na sercu. - A teraz chodźmy już na bankiet. - zbliżył się do Uli i szepnął jej na ucho: Później zabieram cię do siebie. Chcę ci wszystko wytłumaczyć i liczę, że zostaniesz u mnie do rana. - uśmiechnął się szelmowsko.
Gdy weszli na salę, w której odbywał się bankiet, wszyscy zaczęli im gratulować i życzyć szczęścia. Podeszli do niech także Ania i Maciek, Ela i pan Władek, Iza z mężem, Daniel oraz Viola z Sebastianem.
- No stary, nareszcie. Już myślałem, że nigdy się nie pogodzicie. Gratuluję!
- Dzięki Seba. Sorry, ale chcemy iść do rodziców. Pogadamy później.
Chwycił ją za rękę i poszli w stronę rodziców Marka.
- Marek, myślisz, że twoi rodzice mnie zaakceptują? - zapytała z obawą.
- Pewnie, że tak. Przecież mój ojciec cię uwielbia za to co zrobiłaś dla firmy, a mama też na pewno cię polubi. Nic się nie martw. Chodź.
- Cześć mamo! Cześć tato! - przywitał się podchodząc do jednego ze stolików, przy którym siedzieli Dobrzańscy.
- Dzień dobry - przywitała się nieśmiało Ula.
- Witaj synu. Dzień dobry pani Ulu. Chciałbym pani serdecznie podziękować za uratowanie naszej firmy. Ta kolekcja okazała się strzałem w dziesiątkę. Gdyby nie pani to pewnie FD było by już w rękach włochów. Dziękuję.
- Nie ma za co panie Krzysztofie. I będzie mi bardzo miło jak będą się państwo zwracać do mnie po imieniu.
- Oczywiście. A tobie synu chciałbym powiedzieć, że jestem z ciebie bardzo dumny, Wiedziałem, że nie spieprzysz wszystkiego i jeszcze wam się uda. - Krzysztof objął Marka, a jemu zakręciła się łezka w oku. Zawsze chciał usłyszeć od ojca te słowa.
- Bardzo się cieszymy, że Marek znalazł miłość swojego życia. Teraz już wiem czemu odwołał ślub z Pauliną. On naprawdę cię kocha. Mam nadzieję, że będziecie szczęśliwi. - Helena zwróciła się do Uli.
- Dziękujemy.
- W takim razie zapraszamy was w sobotę do nas na obiad. Chętnie poznamy Ulę bliżej.
- Na pewno przyjdziemy, a teraz się już pożegnamy. Chcemy jeszcze porozmawiać z tatą Uli i jechać do domu.
- Bardzo sympatyczna ta Ula. Widziałeś jaki Marek był szczęśliwy? Nigdy nie widziałam go takiego przy Paulinie. - powiedziała Dobrzańska do męża, gdy młodzi odeszli.
- Tak, to prawda. On przede wszystkim ją kocha i nie udaje tej miłości.

- O Ulcia, pan Marek, dzień dobry. - przywitał się Józef.
- Dzień dobry.
- Tato, nie wrócę dzisiaj na noc. Zostanę u Marka.
- Dobrze. Mam nadzieję, że będziecie szczęśliwi. Życzę wam wszystkiego najlepszego.
- Dziękujemy panie Józefie.

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Życie jest trudne XI

- To wcale nie jest tak jak ci się wydaje. Nie gram i nie grałam na dwa fronty. Ja naprawdę nie chciałam was skłócić i nie wiedziałam, że to robię. Sebastiana traktowałam w kategoriach przyjaciela. Nawet bym nie pomyślała, że on może to odebrać inaczej. Zaprosiłam go na to wesele tylko dlatego, że miałeś inne plany i nie chciałam ci ich krzyżować. Ja po prostu nie widzę z nim swojej przyszłości. Widzę ją tylko z tobą, bo cię kocham i wiem, że jesteś miłością mojego życia - po tych słowach na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech - wyjazd do Mediolanu był najlepiej spędzonym czasem w moim życiu, bo byłeś przy mnie. A ty przyszedłeś do mnie i zrobiłeś mi awanturę, a nawet nie miałeś o co. Nie chciałam was skłócić, a przynajmniej podświadomie tego nie zrobiłam. Rozmawiała już z Sebą i wszystko mu wyjaśniłam. Wie, że kocham tylko ciebie. - siedziała ze spuszczoną głową i czekała teraz na jego ruch.
- Przepraszam. Trochę mnie poniosło - powiedział po chwili milczenia. Było mu głupio, że tak na nią naskoczył, a właściwie nie miał o co. - Ja też cię kocham i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Chcę stworzyć z tobą rodzinę i przy tobie się zestarzeć. - usiadł obok niej, a ich usta złączyły się w długim, namiętnym pocałunku. Jego ręce błądziły po całym jej ciele. Nagle natrafił na zamek jej sukienki i powoli ją rozpiął, po czym spadła na podłogę. Wziął ją na ręce i udał się w stronę sypialni, gubiąc po drodze ubrania. 


Ułożył ją delikatnie na łóżku, a następnie przyległ do niej. Błądziła rękami po jego ciele, co raz bardziej go pobudzając. On całował je ciało powoli i namiętnie, próbując dotrzeć w każdy zakamarek, schodził coraz niżej. Zachłannie pieścił jej kobiecość.  Rosło w nich coraz większe pożądanie. Ula odezwała się niemal niesłyszalnie - Marek, pragnę Cię. Nie musiała długo czekać i już po chwili Dobrzański połączył ich w jedno ciało. Wchodził w nią powoli, ale jego ruchy stawały się szybsze. Objęła go w pasie swoimi nogami. Nagle fala rozkoszy zalała ich ciała. W mieszkaniu było słychać tylko ich przyspieszone oddechy i jęki spełnienia. Opadli na poduszkę. Marek objął ją ramionami, a ona wtuliła się w niego gładząc tors. 
- Dziękuję. Byłaś niesamowita. - pocałował ją w czoło. 
- Ty też byłeś bardzo pociągający. - powiedziała speszonym głosem, a na jej policzkach pojawiły się dwa rumieńce. Zasnęli wtuleni w siebie i szczęśliwi, że mają siebie nawzajem. 
Nad ranem Dobrzański dostał wiadomość od Sebastiana: Rozmawiałem z Ulką i wszytko sobie wyjaśniliśmy. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Gdybym się tak nie nakręcał i nie chciał rywalizować z tobą o nią, pewnie bym się w niej nie zakochał, a my nie musielibyśmy się kłócić. Przyjaciel nie powinien odbijać laski swojemu najlepszemu kumplowi. Mam nadzieję, że w naszej przyjaźni nic się przez to nie zmieni. Przepraszam i życzę Wam powodzenia. Seba.

KONIEC

wtorek, 18 sierpnia 2015

Życie jest trudne X

Siedziała za biurkiem i nie mogła wydobyć z siebie głosu. Zamurowało ją. Kompletnie się tego nie spodziewała. Przecież ona nic takiego nie robiła. Wcale nie grała na dwa fronty.Nie chciała rozbić ich przyjaźni, stawać między nimi. A może on faktycznie ma rację? Może to tak właśnie wyglądało? Marek jej się podobał, to prawda. Może nawet czuła do niego coś więcej niż tylko przyjaźń i w przyszłości chciała się do niego zbliżyć, tym bardziej, że świetnie się czuli w swoim towarzystwie. Rozumieli się bez słów i mogli sobie wszytko powiedzieć. Ale nie chciała się spieszyć i popełnić kolejny raz ten sam błąd. Nie chciała, aby znowu wykorzystał ją mężczyzna. Sebastiana traktowała jako przyjaciela. Nic więcej. Nie widziała z nim swojej przyszłości.W ogóle nie był w jej typie. Jak Marek mógł pomyśleć, że filtruje z Olszańskim? Jak mógł być o niego zazdrosny? Wzięła torebkę i wyszła z firmy. Poszła na spacer do parku. Musiała przemyśleć co zrobić dalej. Musiała im to wszystko wyjaśnić. Chyba najpierw powinna zacząć od Sebastiana. Przeprosić go, że nieświadomie dawała mu nadzieję i wszystko wyjaśnić. Potem zajmie się Markiem. Rozmowa z nim będzie chyba trudniejsza. Wróciła do firmy. Od Ani dowiedziała się, że Marek wyszedł i nie będzie go już dziś w firmie. Poszła w stronę gabinetu dyrektora HR. Zapukała do drzwi i weszła. 
- Cześć Ula. Co tam?
- Cześć. Chciałabym z Tobą porozmawiać. - powiedziała niepewnie.
- Chyba nawet wiem o czym - lekko się uśmiechnął. 
- Sebastian, ja chciałabym Cię bardzo przeprosić jeśli dawałam Ci jakąś nadzieję, że możemy być razem. Nie wiedziałam, że tak to odbierasz. Dopiero dzisiejsza rozmowa z Markiem dała mi do myślenia, że was krzywdzę swoim zachowaniem. Ja nie grałam na dwa fronty. Ciebie traktowałam jak przyjaciela. 


- A nie pomyślałaś, że ja czuję coś więcej do ciebie niż przyjaźń? Że chciałem spróbować stworzyć związek z tobą? - powoli puszczały mu nerwy. 
- Przeprasza, nie chciałam, żeby tak to wszystko wyszło. Nie potrafię tego odwzajemnić względem ciebie. 
- Zakochałaś się w Dobrzańskim, prawda? - był cholernie zazdrosny. Nie odpowiedziała. Ta cisza wszystko mu wyjaśniała. Wstała i skierowała się w stronę wyjścia. Zanim otworzyła drzwi szepnęła przepraszam i wyszła. Był załamany. Kobieta, której wyznał miłość dała mu kosza. I to dlaczego? Dlatego, że zakochała się w jego najlepszym przyjacielu. Wolałby już chyba, gdyby faktycznie okazało, że Ulka chciała się nimi zabawić, a nie że nie robiła tego podświadomie. 
Źle się z tym czuła. Nie wiedziała wcześniej, że go rani. Postanowiła teraz jechać do Marka. Miała nadzieję, że zastanie go w domu. Wsiadła do samochodu i pojechała na Sienną. Była u niego już wcześniej, gdy był chory, a ona potrzebowała jego podpisu. 
Siedział, w swoim mieszkaniu i zatapiał smutki w alkoholu. Nagle usłyszał dzwonek do drzwi. Nie miał teraz ochoty na rozmowę z nikim, więc postanowił nie otwierać. Już myślał, że pozbył się gościa, ale dzwonek znowu zabrzmiał. Zdenerwowany poszedł otworzyć. Nie spodziewał się, że to będzie ona. 
- Możemy porozmawiać? - zapytała pomijając formułkę powitalną.
- O czym? Wszystko co chciałem już ci powiedziałem. - próbował ją zbyć.
- Ale ja nie. - weszła bez zaproszenia do środka i usiadła na kanapie.

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Życie jest trudne IX


Jutro część dalsza. Pozdrawiam i zapraszam do komentowania :)


Marek przez cały weekend był wkurzony na przyjaciela. Zawsze trzymali się razem i o wszystkim sobie mówili. Jeszcze nigdy nie pokłócili się o kobietę, a co najważniejsze nigdy nie rywalizowali o tą samą kobietę. Aż do teraz. Czuł, że musi z nim porozmawiać o tym co zaszło, bo nie podobała mu się ta sytuacja. Była akurat przerwa na lunch i w firmie było mało pracowników. Poszedł do Sebastiana pod pretekstem podpisu dokumentów. Zapukał do drzwi i wszedł do środka. 
- Cześć, mógłbyś mi to podpisać? - podał mu plik dokumentów. 
- Jasne.
- A jak tam minął weekend? Dobrze się bawiłeś? - zapytał obojętnym tonem. 
- Nawet bardzo dobrze. Ula to naprawdę wspaniała kobieta i myślę, że coś z tego może wyjść. Tym bardziej, że nie odrzuca mnie, tylko pozwala na czułe gesty. - powiedział chcąc wzbudzić zazdrość u Marka. 
- No popatrz, bo wobec mnie zachowuje się dokładnie tak samo. Nie wydaje Ci się to dziwne?
- Chcesz powiedzieć, że ona gra na dwa fronty? Że chce nas wykorzystać? Skłócić ze sobą? - nie mógł w to uwierzyć. Przecież Ula wydaje się być porządną dziewczyną. Jest mądra, inteligentna. Nie przypomina tych wszystkich pustych modelek i panienek na jedną noc z jakimi do tej pory mieli do czynienia. Nigdy by nie pomyślał, że jest zdolna do takich rzeczy. Miał nadzieję, że to okaże się nie prawdą, tym bardziej, że coś do niej czuje. 



- Nie wiem. Mam nadzieję, że nie. Muszę z nią porozmawiać. - Marek podobnie jak Olszański nie chciał wierzyć w te przypuszczenia. Ula jest dla niego fantastyczną dziewczyną i ją kocha. Wie, że to jest ta jedyna.

- To może pójdę z Tobą? - zaproponował. W końcu ta sprawa dotyczyła także jego. 
- Sorry Seba, ale chciałbym porozmawiać z nią sam. Potem wszystko Ci powiem.
- Oczywiście, jak wolisz.
Szedł w stronę jej gabinetu. Trochę się obawiał tej rozmowy. Zapukał i niepewnym krokiem wszedł do jej gabinetu.
- O cześć Marek. Właśnie chciałam do ciebie iść. Skończyłam już raport. Proszę -podała mu teczkę.
- Nie przyszedłem do ciebie w tej sprawie. Chcę z tobą porozmawiać o czymś innym.
- O czym? - zapytała z ciekawością.
- Ula... odkąd się poznaliśmy zacząłem coś do ciebie czuć potem spędzaliśmy ze sobą coraz więcej czasu, a moje uczucia się pogłębiały. Zaczęłaś mnie coraz bardziej pociągać. Wtedy w Mediolanie zrozumiałem, że się w tobie zakochałem. Myślałem, że ty też coś do mnie czujesz, przynajmniej dawałaś mi takie znaki - zaczął spokojnie, ale jego ton był coraz ostrzejszy - ale nie wiedziałem, że będziesz grała na dwa fronty. Nie sądziłem, że skłócisz nas z Sebastianem i obydwu będziesz robiła nadzieję na związek z tobą. Nigdy bym nie pomyślał, że taka jesteś. Myślałem, że jesteś uczciwa. - wyszedł trzaskając drzwiami. Siedziała za biurkiem i nie mogła wydobyć z siebie głosu. Zamurowało ją. Kompletnie się tego nie spodziewała...

niedziela, 16 sierpnia 2015

Życie jest trudne VIII

Witajcie! Wiem, że ostatnio Was zaniedbałam, dlatego następna część "Życie jest trudne" jutro i jeśli mi się uda to we wtorek też coś opublikuję. Prawie zbliżamy się do końca opowiadania, więc w przyszłym tygodniu "Niepewna miłość". Pozdrawiam :)

Wysiadł z auta pod posesją numer osiem i ruszył w kierunku drzwi. Zadzwonił dzwonkiem i chwilę potem zobaczył Ulę ubraną w czerwoną, rozkloszowaną sukienkę, która dodawała jej uroku. Włosy miała spięte i tylko niewielki kosmyk wypuszczony z lewej strony. Wyglądała naprawdę pięknie.
- Cześć Seba!
- Cześć! Pięknie wyglądasz. Proszę, to dla ciebie. - podał jej bukiet czerwonych róż.
- Dziękuję - Proszę wejdź. Daj mi jeszcze pięć minut.
- Jasne, poczekam.
Wszedł do jej pokoju i rozejrzał się. Nie był on co prawda za duży, ale urządzony nowocześnie i było w nim bardzo przytulnie. Ula szybko się uporała i już po chwili wychodzili z domu.
- Twój tata i dzieciaki nie jadą na ślub?
- Pojechali już wczoraj wieczorem pociągiem i zatrzymali się u cioci i wujka.
Droga z Warszawy do Krakowa zajęła im niecałe cztery godziny. Podjechali pod Kościół Mariacki w Krakowie i weszli do środka, gdzie było już kilku gości. Chwilę później w drzwiach pojawiła się młoda para, a w tle było słychać marsz Mendelsona. Pani młoda miała piękną, długą suknie i również długi welon. Przed nimi szła mała dziewczynka także ubrana na biało, która w ręku trzymała koszyczek i sypała kwiatkami. Podczas składania przysięgi Ula wzruszyła się. Na miejscu jej kuzynki wyobrażała siebie, a na miejscu Marcina, miłość swojego życia.  Po ceremonii para młoda zaprosiła wszystkich gość na przyjęcie weselne do restauracji Grand. Na początku nie obyło się bez toastu  za młodą parę i ich pierwszego tańca, który skłonił Ulę do przemyśleń o jej życiu i związkach. Nie chciała się do tego przyznać sama przed sobą, ale zazdrościła Natalii. Jej kuzynka zawsze miała szczęście w miłości. Już jako nastolatka była rozchwytywana przez facetów. Ula jednak nie miała takiego szczęścia. Najpierw był Kacper, który był z nią tylko dlatego, że założył się z kumplami kto pierwszy przeleci dziewczynę z młodszej klasy. Gdy się o tym dowiedziała była załamana, prawie przez dwa tygodnie nie wychodziła ze swojego pokoju i z nikim nie chciała rozmawiać. Teraz Piotr okazał się drugim dupkiem, który ją zranił, ale nie chciała znowu się załamywać z powodu mężczyzny. Od tej pory zaczęła być bardziej pewna siebie i mocno stąpać po ziemi.
Zarówno jak i Ula tak i Sebastian świetnie się bawili. Prawie cały czas tańczyli ze sobą, ale również z innymi osobami. Wreszcie wybiła północ i nadeszła pora oczepin. Najpierw panie walczyły o welon panny młodej. W końcu złapała go Ula. Potem przyszła pora na panów, którzy próbowali złapać krawat pana młodego. Udało się to świadkowi, czyli bratu Marcina, Jankowi. To on miał tą przyjemność zatańczyć z panną Cieplak. Seba patrzyły na ten taniec z boku i był trochę zawiedziony, ze to nie on jest na jego miejscu. Ale wiedział, ze jeśli się postara, Ula w końcu będzie jego. Około godziny drugiej postanowili, ze pójdą już do pokoju, który para młoda zarezerwowała na górze w hotelu. Podeszli do recepcji i poprosili młodą blondynkę o klucz do pokoju. Gdy do niego weszli Ula przestraszyła się, ze jest łoże małżeńskie i będzie musiała spać razem z Olszańskim. No tak. Zapomniałam uprzedzić Natalie, ze Sebastian jest
tylko moją osobą towarzysząca i że nie jesteśmy razem.
-No to chyba mamy problem. Może poproszę o jeszcze jeden pokój?
- Ula daj spokój. Jesteśmy przecież dorośli i możemy spać razem. No  chyba, że się mnie boisz.
- Nie no co ty.
- No to postanowione- powiedział i objął ją w pasie. Zbliżył swoją twarz do jej i już chciał dotknąć jej ust, kiedy wyrwała się z jego objęć.
- Przestań!
- Przepraszam, myślałem, że ty też tego pragniesz.
- Nie, nie pragnę. - odpowiedziała i poszła do łazienki wziąć prysznic. Była zdenerwowana tą sytuacją, nie wiedziała jak ma teraz wyjść i spać z nim w jedynym łóżku. W końcu postanowiła się przełamać i traktować go jak gdyby nic się nie stało. Gdy wyszła leżał w samych slipach na łóżku.
- Dobranoc- położyła się po drugiej stronie łóżka.
- Dobranoc piękna.
Rano obudził ją zapach kawy. Otworzyła oczy i zobaczyła Sebastiana siedzącego na fotelu i pijącego kawę.
- Cześć, już myślałem, że nigdy nie wstaniesz. Miałem Cię budzić, ale tak słodko spałaś, że zrezygnowałem z tego.
- Cześć, a która jest godzina?
- Po dwunastej. - Siadła na drugim fotelu, a on podał jej kawę.
- Aha, dziękuję. 
- To co idziemy coś zjeść i wracamy do Warszawy? 
- Tak, idę się ubrać i możemy iść.

poniedziałek, 27 lipca 2015

Informacja

Wiem, że miał być dzisiaj kolejny rozdział, ale wróciłam w piątek, a jutro znowu wyjeżdżam i nie dam rady go dodać. Najprawdopodobniej VIII część będzie 16 sierpnia. Po powrocie przewiduję też miniaturkę. 
Przepraszam i życzę wszystkim udanych dalszych wakacji! :)

piątek, 10 lipca 2015

Życie jest trudne VII

Jutro wyjeżdżam na kolonie i nie będzie mnie przez dwa tygodnie, dlatego następną część opublikuję 27 lub 28.07. 29 lipca jadę nad morze i kolejny rozdział będzie po 9 sierpnia. Pozdrawiam i zapraszam do czytania :)


- Powiesz mi gdzie idziemy? -była ciekawa dokąd zabierze ją Dobrzański. 
- Tak. Popatrz to tam. - wskazał na katedrę mediolańską.- Wjedziemy widną na górę. Są tam piękne widoki. 

                 

Gdy wjechali na górę, Ula chwyciła Marka za rękę, a on spojrzał na nią zdziwiony.
- Mam lęk wysokości. - wytłumaczyła niewinnie. Ta jej niewinność pociąga mnie jeszcze bardziej. - pomyślał. Spacerowali po tarasie widokowym. Uli bardzo podobał się Mediolan. Właściwie to sama nie wiedziała czy bardziej podoba jej się samo miasto czy to, że jest z nią Marek. 
- Dziękuje, że mnie tu zabrałeś. To cudowne miejsce. - dała mu całusa w policzek. Całą noc poświęciła na rozmyślaniu o ich relacjach. Po tym pocałunku po kolacji bała się zaryzykować i zbliżyć do niego. Bała się, że ją skrzywdzi tak jak Piotr. Od pracowników firmy słyszała o życiu Marka, że chodzi do klubu i jest największym casanovą stolicy. Nie chciała być jego kolejną panienką na jedną noc. Ale coś jej podpowiadało, żeby się odważyć i spróbować.
- Nie ma za co. To co masz ochotę na podbój mediolańskich sklepów? 
- Pewnie, że mam, ale nie chcę Cię męczyć zakupami. Dobrze wiem, że mało, który mężczyzna lubi chodzić po sklepach. 
- Tak myślałem. Więc chodźmy, z tobą nawet zakupy mogą być świetnie spędzonym czasem. 
- Naprawdę chcesz ze mną iść? - zapytała zaskoczona.
- Naprawdę. Może Ci w czymś doradzę? Nie zapominaj, że jestem prezesem domu mody. 


Na zakupach bawił się świetnie. Doradzanie Uli bardzo mu się podobało. Postanowił zrobić jej prezent i zapłacić za jej zakupy. Co prawda Ula się nie zgodziła, nie była z tych kobiet, które wyłudzają od Dobrzańskiego kosztowne prezenty, ale Marek był szybszy i podał sprzedawczyni swoją kartę. 

- To co kawa? Trochę mnie wymęczyłaś. - uśmiechnął się łobuzersko. 
- Ojej, Biedaczek. - powiedziała ironicznie.
- Ulka, spędziłaś w tej galerii trzy godziny.
- To się ciesz, że nie więcej. Chodźmy już na tę kawę, bo mamy mało czasu i nie zdążę się przygotować na bankiet.
Po wypiciu kawy i zjedzeniu deseru wrócili do hotelu. Zanim rozeszli się do swoich pokoi, Marek szepnął Uli na ucho:
- Jeśli mogę Ci jeszcze doradzić, to ubierz tę czerwoną sukienkę z czarną koronką. Wyglądasz w niej bardzo... ładnie. 
- Tak? - doskonale wiedziała jaki przymiotnik chciał użyć. 
- Tak. Przyjdę po ciebie za godzinę. 
Ula posłuchała Dobrzańskiego i założyła czerwoną sukienkę, a do tego wysokie, czarne, szpilki. Swoje miedziane, lekko falowane włosy rozpuściła co dawało olśniewający efekt. Marek, gdy wszedł do jej pokoju był pod wielkim wrażeniem.
- Wiedzę, że mnie posłuchałaś. Ślicznie wyglądasz. - szeroko się uśmiechnął.
- Dziękuję. Idziemy?
- Yyyy, co? - cały czas przyglądał się jej. - A tak, tak. Chodźmy. - odpowiedział, gdy odzyskał świadomość. 

Na bankiecie Ula była rozchwytywana przez mężczyzn, co nie spodobało się Markowi. Co chwilę, podchodzili do niej, prosząc o taniec. Wreszcie dostrzegł ją samą przy barze sączącą drinka. 
- Widzę, że świetnie się bawisz. - zagadnął.
- Nie narzekam. Jest bardzo miła atmosfera. 
- Tańczyłaś już chyba ze wszystkimi mężczyznami na sali, ale zapomniałaś o swoim ulubionym prezesie. Chyba będę musiał obciąć Ci pensję. - udał obrażonego.
- Przepraszam. Naprawdę chciałam do ciebie podejść, ale nie mogłam znaleźć wolnej chwili. Chyba aż takim surowym prezesem nie będziesz co? - zrobiła słodką minę jak małe dziecko, które prosi o lizaka. 
- Jeśli za mną zatańczysz to się zastanowię. - podał jej dłoń i ruszyli w stronę parkietu. 
Przetańczyli razem całą noc, ale oni mieli wrażenie, że minęło zaledwie pół godziny. 
- Dobrze tańczysz. 
- Dziękuję.  W dzieciństwie chodziłam na lekcje tańca. Ty też niczego sobie. - zarumieniła się lekko. 
Po północy postanowili wrócić już do hotelu. Rano mieli samolot. Żegnając się przed pokojem, Ula musnęła jego usta. Procenty dały się we znaki i Marek oddając pocałunek nie myślał czy to jest odpowiedni czas. Zaczął błądzić rękami po jej ciele. Wyjął z kieszeni kartę, otworzył drzwi i chciał wejść do pokoju, gdy Ula odsunęła się od niego. Marek był zdezorientowany. Myślał, że Ula też tego chce.
- Przepraszam Marek, ale nie jestem jeszcze na to gotowa. Nie chcę się śpieszyć, a potem tego żałować. 
- Jasne rozumiem. Po prostu pozwałaś na czułe gesty i myślałem, że już jest dobrze.
- Owszem, na czułe gesty tak, ale nic więcej. 
- Oczywiście. Dobranoc. - pocałował w policzek.
- Dobranoc. 
Wyjazd do Włoch uważali za udany, nie tylko ze względu na podpisaną umowę, ale także na towarzystwo drugiej osoby. 

W świetnych nastrojach wrócili do pracy. Zapowiadał się pracowity tydzień, gdyż w piątek miało się odbyć zebranie zarządu. Po całych dniach Ula pracowała nad raportem i nie miała nawet czasu, aby wyjść coś zjeść. W środę odwiedził ją Sebastian.
- Cześć. Widzę, że nie masz czasu nic zjeść, dlatego postanowiłem Ci przynieść. Proszę. - podał jej pudełeczko z jedzeniem na wynos. 
- Dziękuję. To prawda, mam strasznie dużo roboty.
- A jak wyjazd do Mediolanu?
- Dobrze. Podpisaliśmy umowę i zaczynamy współpracę z włoską firmą.
- To super. Ula, tak sobie pomyślałem, że może pojechałabyś ze mną w ten weekend nad morze? Ma być ładna pogoda.
- Sebastian, przepraszam, ale w ten weekend moja kuzynka bierze ślub. Ale może kiedy indziej nam się uda.- uśmiechnęła się przepraszająco.
- Nie no, jasne. Nic się nie stało. - był trochę niezadowolony.
- Ale może ty poszedłbyś ze mną no to wesele? Nie mam jeszcze osoby towarzyszącej. - zaproponowała.
- Bardzo chętnie.
- Jeszcze później ustalimy szczegóły.
Miała zaproponować Markowi, żeby z nią poszedł, ale widziała, że wyjeżdża wtedy do rodziny i nie chciała psuć mu planów, a gdy teraz pojawił się Sebastian, postanowiła go zapytać.
Olszański szedł zamyślony przez korytarz i nawet nie usłyszał wołania swojego kumpla.
- Cześć Sebastian! Co ty taki rozmarzony? Zakochałeś się czy co?
- Cześć! Ja? Zakochałem? No co ty. 
- Pomyślałem, że dawno nigdzie nie byliśmy, więc może wyskoczymy w sobotę na drinka do klubu? 
- Sorry Marek, ale nie mogę. Obiecuję, że w następny weekend to odbijemy. 
- A czym jesteś tak zajęty, że odmówiłeś przyjacielowi wyjścia do klubu?
- Ulka zaprosiła mnie na ślub swojej kuzynki. - uśmiechnął się szeroko. Widział, że Marek będzie zazdrosny. 
- Ula cię zaprosiła? - zapytał zaskoczony.
- No tak. A co? To jest świetna kobieta, może dzięki temu wyjazdowi się do siebie zbliżymy.
- Nie zbliżycie się, bo ona jest moja, rozumiesz? - krzyknął ściszonym głosem tak, aby nikt go nie usłyszał. 
- Z tego co słyszałem to nie jesteście parą i chyba jeszcze nie zdążyłeś jej przelecieć. 
- A skąd wiesz, że nie? - próbował zbajerować przyjaciela.
- A tak? - to pytanie zbiło go z tropu.
- A ty książkę piszesz na temat naszego życia?
- I co dobra jest w łóżku? Mam nadzieję, że się o tym przekonam w ten weekend. - był strasznie wściekły, ale mimo to starał się być spokojny i opanowany.
- Ty gnoju nie przekonasz się! Jeśli się do niej zbliżysz to obiecuję ci, że cię zniszczę! - powiedział i szybkim krokiem poszedł do swojego gabinetu.

poniedziałek, 6 lipca 2015

Życie jest trudne VI

- Proszę usiądź. Napijesz się czegoś?
- Nie, dziękuję.
- Ula... Chciałbym Cię bardzo przeprosić. To nie powinno się wydarzyć...
- Nie powinno i mam nadzieję, że więcej się nie wydarzy. - przerwała mu - Przynajmniej na razie. - dodała już ciszej.
Był zaskoczony jej słowami. Mile zaskoczony. Może jeszcze coś z tego będzie.
- Trochę mnie poniosło i wiem, że to jeszcze za wcześnie. Przepraszam i mam nadzieję, że dalej będziemy się spotykać po za pracą. Nie chcę zepsuć relacji między nami.
- Oczywiście. Ja też nie chcę tego psuć.
- Cieszę się, że doszliśmy do porozumienia. - uśmiechnął się szelmowsko i podszedł do biurka, wziął teczkę i podał jej - w czwartek lecimy na negocjacje do Mediolanu. Proszę, zapoznaj się z tymi dokumentami. Samolot mamy o 06:15, spotkamy się na lotnisku. Jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli, wracamy w niedzielę. Gdybyś miała jeszcze jakieś pytania to wiesz gdzie mnie szukać. 
Nie była zachwycona tym wyjazdem z Dobrzańskim. Nie protestowała, bo wiedziała że to i tak nic by nie dało. 

Na lotnisku spotkali się o 5:20. Odprawa poszła im dość szybko i weszli do samolotu. Ula nigdy nie lubiła latać samolotami i przed każdym lotem stresowała się.

- Pierwszy raz lecisz? - zapytał widząc jej bladą twarz.
- Nie. Po prostu nie lubię startu i lądowania. - uśmiechnęła się blado.
- Nie boj się. - szepnął jej na ucho, złożył delikatny pocałunek na jej karku i uścisnął jej dłoń.
Nic nie odpowiedziała, tylko wyglądała przez szybę. Przez ten miły gest Dobrzańskiego musiała przyznać, że poczuła się lepiej. Przez cały lot rozmawiali o negocjacjach i sprawach firmowych. Po wylądowaniu i odebraniu bagaży, pojechali do hotelu. Marek przy rezerwacji chciał zarezerwować jeden pokój dwuosobowy, ale powstrzymał się i wziął dwa pokoje jednoosobowe. Odświeżyli się i zeszli razem na szybkie śniadanie. Cały dzień mieli spotkania, a gdy już się skończyły, Marek postanowił pokazać Uli miasto nocą. 
- Byłaś już tutaj kiedyś?
- Nie.
- To świetnie się składa. Zapraszam Cię na spacer po Mediolanie, a potem na kolację.
Dobrzański zaprowadził ją w najpiękniejsze miejsca w mieście. Była nimi zachwycona.
- Tutaj jest naprawdę cudownie.
- Tak, to prawda. Mediolan jest niezwykły. Od dziecka lubiłem tu przyjeżdżać z rodzicami na wakacje.  Jutro przyjdziemy tutaj w dzień. Wtedy też jest ładnie. A teraz zapraszam Cię na kolacje.
Zaprosił ją do najlepszej restauracji w mieście. Siedzieli do późna i dobrze się bawili w swoim towarzystwie. Rano, po śniadaniu poszli na spacer do parku, a przed południem mieli umówione spotkanie z prezesem jednej z włoskich firm, z którą chcieli zacząć współpracę.
- Ula, ja nie wiem jak ty to zrobiłaś, ale dziękuję. Dałaś im parę argumentów, powiedziałaś kilka komplementów o ich firmie, a oni już jedli Ci z ręki. - chwalił ją po  spotkaniu. Był naprawdę zadowolony z jej pracy. Dzięki niej podpisali umowę, która przyniesie wiele korzyści dla firmy.
- Przecież ja nic takiego nie zrobiłam, po prostu nasza umowa była dobrze sporządzona.
- Ale gdyby nie ty, na pewno by nam tak szybko nie poszło. Jutro mamy jeszcze tylko wieczorem bankiet, a w niedzielę rano samolot do Warszawy.
- Czyli prawie cała sobota wolna. - rozmarzyła się.
- I na pewno dobrze ją wykorzystamy. - objął ją w pasie.
- Co masz na myśli? 
- Przekonasz się jutro, a na teraz mam inny pomysł. W naszym hotelu jest duży basen. Może pójdziemy?
- Bardzo chętnie. 
Gdy zobaczył ją w skąpym stroju kąpielowym zaniemówił. Jej ciało było idealne i coraz bardziej jej pragnął. Sam nie wiedział jak wytrzymał te dwie godziny i nie dobrał się do niej. 

wtorek, 30 czerwca 2015

Życie jest trudne V

Oddawała pocałunki. Marek zaczął rozpinać jej sukienkę. Nagle przyszło opamiętanie i Ula gwałtownie odsunęła się od niego, uderzając go w policzek.
- Przepraszam. To nie powinno się wydarzyć. - przeprosił i odszedł. 

Ula wróciła do domu i postanowiła wziąć długą, relaksującą kąpiel. Była bardzo zmęczona wydarzeniami z dzisiaj. To był dopiero jej pierwszy dzień w pracy, a tyle się wydarzyło. Najpierw lunch z Sebastianem, na który nie musiała się godzić i tak było by lepiej. Przynajmniej za oszczędziłaby czas i zaczęłaby raport, a tak będzie musiała go zrobić jutro. W ogóle po co on mnie tam zapraszał? A te jego teksty? Po prostu masakra. To już Marek jest sto razy lepszy. Albo i nie. Ten pocałunek... Co on w ogóle sobie myślał? Że po paru spotkaniach pójdę z nim do łóżka? Jest przystojny, to prawda. Lubię go, może nawet bardzo, ale wszystko w swoim czasie. Będę musiała z nim jutro porozmawiać i wszystko wyjaśnić. Tylko jak? 

Marek wracał taksówką do swojego mieszkania i rozmyślał o Uli: Po co ja ją pocałowałem? Wszystko spieprzyłeś Dobrzański. Mogłem się powstrzymać i wszytko byłoby ok. Tylko jak tu się powstrzymać przed takimi ustami. Ula nie jest tą kobietą, która leci na kasę i mój urok osobisty. Trochę pośpieszyłem,ale co zrobić skoro Sebastian się jej cały czas podlizuje. Porozmawiam z nią jutro i przeproszę. 

Weszła rano do firmy i szybkim krokiem udała się do swojego gabinetu nie chcąc spotkać ani Marka, ani Sebastiana. Tego pierwszego dlatego, że nie wiedziała jak ma się zachować i co mu powiedzieć, chciała do niego iść dopiero w porze lunchu. Tego drugiego nie chciała spotkać, bo bała się, że znowu ją gdzieś zaprosi, a po wczoraj nie ma na to ochoty. Przynajmniej na razie.


Cały czas siedziała jak na szpilkach i prawie w ogóle nie wychodziła z gabinetu. Nie chciała go spotkać, bo wtedy musiałaby z nim porozmawiać. A tego się bała i próbowała to odwlec. Nie zaniosła mu nawet dokumentów do podpisania. Poprosiła o to swoją asystentkę Dorotę. Nie mogła się na niczym skupić. Nawet nad jej ukochanymi cyferkami. Dobra. Idę, bo dużej już tak nie wytrzymam.

Pracował w swoim gabinecie. Miał dziś wyjątkowo dużo roboty. Bardzo chciał iść do panny Cieplak, wyjaśnić zaistniałą sytuację, ale nie znalazł ani jednej, wolnej chwili. Ktoś kto go nie znał, mógł powiedzieć, że jest pracoholikiem. Niestety nie do końca tak było. Marek był co prawda dobrym i uczciwym prezesem. Zawsze dbał o dobro firmy i jej pracowników, ale był po prostu leniwy. Był przyzwyczajony, że robotę odwala za niego jego asystentka, a on robi tylko najważniejsze rzeczy. Tak było do niedawna. Dwa miesiące temu jego asystentka Kinga, odeszła na urlop macierzyński i został ze wszystkim sam, na Violettę nie miał raczej co liczyć. Od tego czasu trochę bardziej przykładał się do pracy. Nareszcie znalazł wolną chwilę i postanowił iść do Uli. Szedł korytarzem, gdy przy pracowni mistrza natknął się na nią.
- Cześć Ula. Właśnie do ciebie szedłem. Chciałbym porozmawiać i Cię przeprosić. - powiedział zmieszany. 
- Cześć. Ja też właśnie się do Ciebie wybierałam.
- W takim razie zapraszam do mnie. Tam będziemy mogli spokojnie porozmawiać. 


Wiem, że trochę krótki, ale postaram się wrzucić kolejny rozdział przez weekend.

piątek, 26 czerwca 2015

Życie jest trudne IV





Przepraszam, że tak długo nie dodawałam nic nowego, ale miałam dużo zamieszania w szkole. Przez wakacje postaram się dodawać częściej. Zapraszam do czytania i komentowania.

Od dziś miała zacząć pracę w Febo&Dobrzański. Trochę się bała, że coś pójdzie nie tak. O godzinie dziewiątej weszła do biurowca i udała się na piąte piętro. Wzięła klucz z recepcji i poszła do swojego, nowego gabinetu. Bardzo jej się podobał. Był duży, ale przytulny i urządzony w jej stylu. Musiała przyznać, że jej poprzednik miał dobry gust. Zostawiła swoje rzeczy i postanowiła iść do Marka, aby wprowadził ją w finanse firmy. Zapukała i weszła do jego gabinetu.
- Witaj Ula! Miło Cię widzieć. - pocałował ją w policzek na powitanie.
- Cześć! Ciebie również.
- Usiądź, a ja zaraz wszystko Ci powiem.
Uli nie musiał dużo tłumaczyć. Od razu wszystko zrozumiała i po czterdziestu minutach zabrała się już do pracy. W porze lunchu do jej gabinetu zapukał Sebastian. Myślała, że chce od niej jakieś dokumenty, ale ku jej zaskoczeniu złożył jej inną propozycję.
- Właśnie wychodziłem coś zjeść i tak sobie pomyślałem, że może będziesz chciała mi potowarzyszyć?
- Właściwie to zrobiłam już wszystko co miałam do zrobienia i chętnie z tobą pójdę. - wstała od biurka, wzięła torebkę i razem udali się do wyjścia.
Sebastian był bardzo zadowolony, że udało mu się wyciągnąć panią dyrektor na lunch. Już niedługo i będzie moja. 
Marek siedział w swoim gabinecie i przeglądał umowy, gdy spostrzegł swojego najlepszego przyjaciela idącego z Ulą. Widzę, że nie traci czasu, ale ja też nie będę tracić. Zaproszę ją dziś na kolację. Poczekam tylko, aż wrócą. - pomyślał i wrócił do pracy. Trochę go denerwowało, że Olszański przystawia się do niej. Przecież zawsze wolał blondynki.
Siedzieli w restauracji i rozmawiali. Sebastian opowiadał Cieplak o swoich przygodach z Dobrzańskim i jak się poznali. Oczywiście siebie przedstawił w jak najlepszym świetle. Z Markiem było już trochę inaczej. Musiał się także pochwalić swoim dużym mieszkaniem na Mokotowie, na które ma wprawdzie kredyt, ale postanowił jej tego nie mówić. Ula mogłaby wtedy pomyśleć, że ma mało kasy i nie stać go na kosztowne upominki, którymi mógłby ją obsypywać.Szczerze mówiąc Sebastian trochę nudził Ulę opowiadaniami jaki to on nie jest i co on to nie ma, dlatego postanowiła, że wrócą już do firmy. Rozstali się dopiero przy windach i oboje wrócili do swojego miejsca pracy.



Prezes starał się skupić na pracy, ale dziś mu to szczególnie nie wchodziło. Cały czas myślał o pięknej, błękitnookiej brunetce. Co ta dziewczyna ze mną robi? Znam ją dopiero kilka dni, mało o niej wiem, a już nie mogę przestać o niej myśleć. Wstał i postanowił do niej iść. Teraz przeszła kolej na niego, aby zawalczyć o jej serce.
- Nie przeszkadzam? - zapukał i wszedł do jej gabinetu.
- Nie, proszę usiądź. Coś się stało?
- Nie, przechodziłem obok i pomyślałem, że wejdę, zobaczyć jak ci idzie. - oczywiście prawda była zupełnie inna. Przyszedł tu tylko dlatego, że chciał ją zobaczyć.
- Myślę, że dobrze. Nie mam na razie problemu, a jeśli jakiś się znajdzie, na pewno do ciebie przyjdę. - uśmiechnęła się.
- Świetnie. Masz jakieś plany na wieczór?
- Jeszcze nie, a dlaczego pytasz?
- Może miałabyś ochotę zjeść ze mną kolację?
- Bardzo chętnie. Gdzie i o której?
- Przyjadę po ciebie o dziewiętnastej tylko musisz mi podać swój adres. A gdzie, zobaczysz wieczorem. - wziął od niej kartkę, na której napisała mu swój adres i wyszedł. Był zadowolony, że zje kolację w jej towarzystwie. Poszedł po swoje rzeczy i powiadomił Violettę, że dziś już nie wróci. Idąc do windy spotkał na korytarzu przyjaciela.
- A co ty taki uśmiechnięty dziś chodzisz? Jakaś specjalna okazja?
- Można tak powiedzieć, zaprosiłem Ulę na kolację.
- Fajnie, i co zgodziła się? Ja byłem dziś z nią na lunchu. Naprawdę miła i sympatyczna kobieta. 
- A czemu miałaby się nie zgodzić? Zresztą widziałeś kiedyś, żeby jakaś laska nie zgodziła się zjeść ze mną kolacji?
- No tak, przecież prezesowi Dobrzańskiemu się nie odmawia. Przepraszam, ale nie mam czasu. Na razie. - Sebastianowi nie spodobało się, że Ula spędzi wieczór z Markiem. Dobrze znał przyjaciela i wiedział do czego może dojść tego wieczora, a jeśli tak się stanie, będzie on na przegranej pozycji.
Dobrzański najpierw postanowił zarezerwować stolik w restauracji Amber Room. Póżniej pojechał do jubilera i kupił piękny wisiorek z niebieskim brylantem. Pomyślał, że będzie świetnie do niej pasować.
Ula po pracy udała się na zakupy. Chciała sobie kupić jakąś sukienkę na kolację z Markiem, bo w szafie nie miała nic odpowiedniego. Od razu, gdy weszła do jednej z sieciówek, rzuciła się jej w oczy piękna, biało-czarna sukienka do kolan.
    

 Równo o dziewiętnastej do jej drzwi zadzwonił prezes. Gdy ją zobaczył zaniemówił. Wyglądała olśniewająco, a jej prześwitująca sukienka jeszcze bardziej go pobudzała. Wsiedli do taksówki i pojechali do restauracji. Ula miała nadzieję, że nie będzie się nudzić na kolacji z Markiem tak samo jak na lunchu z Sebą. Zajęli zarezerwowany przez Dobrzańskiego stolik i zamówili dania. Gdy czekali na jedzenie Marek podarował Uli prezent. 
- Marek, to jest za drogi prezent i ja nie mogę go przyjąć.
- Możesz, a nawet musisz. Potraktuj to jako prezent na rozpoczęcie nowj pracy.
- Dziękuję, jest naprawdę piękny.
Cały czas rozmawiali i śmiali się. Procenty też dawały o sobie znać, a najbardziej, gdy Marek odwiózł Ulę do domu. Pocałował ją w policzek i chciał już iść, ale serce podpowiadału mu żeby zostać. Stanął naprzeciw Uli i objął ją w pasie, zaczął ją całować, a ona oddała pocałunek.





piątek, 5 czerwca 2015

Życie jest trudne III

- To jest świetna wiadomość! - wykrzyknął radośnie. Ula zdziwiła się tym entuzjazmem Marka. Świetnie! Ja nie mam pracy, a on się cieszy.
- Nie rozumiem Twojego entuzjazmu. Przecież jestem bez pracy.
- Już nie jesteś bez pracy. Rozmawiałem dziś z Aleksem i mówił, że w najbliższym czasie chce wyjechać do Włoch. Paulina ma jakieś problemy i musi jej pomóc. Wprawdzie nie wiem na jak długo, ale ty mogłabyś go zastąpić. Oczywiście jeśli się zgodzisz.
Ulę zamurowało. Nie spodziewała się, że Dobrzański zaproponuje jej pracę. W prawdzie jest prezesem dużej firmy, ale przecież prawie w ogóle jej nie zna. - Mówisz poważnie? Nawet nie widziałeś mojego CV.
- No to zobaczę jak przyniesiesz mi go jutro do firmy. To co? Zgadzasz się? Potrzebuję kogoś dobrego.
- Tak. Dziękuję! Nie spodziewałam się, myślałam, że będę musiała od jutra zacząć szukać nowej pracy. - powiedziała zadowolona
- Nie ma za co. To drobiazg. I tak musiałbym kogoś poszukać i właściwie to ja powinienem Ci podziękować, że się zgodziłaś. Jeszcze dziś porozmawiam z Aleksem i dowiem się kiedy dokładnie chce wyjechać.
Resztę wieczoru spędzili na rozmowie. Marek opowiadał jej o ludziach z firmy i o zbliżającym się pokazie "Autunno Esclusivo". Wspomniał także o Pshemko, który jest strasznym histerykiem, zwłaszcza gdy tworzy. Dla obu był to mile spędzony czas.
Następnego dnia rano zmierzała w kierunku firmy Febo&Dobrzański. Było dziś naprawdę upalnie dlatego postawiła na kwiecistą, przewiewną sukienkę bez rękawów, granatowe szpilki, które ostatnio kupiła i także granatową torebkę. Weszła do firmy i wjechała windą na piąte piętro. W recepcji zastała miłą brunetkę, która poinformowała ją, że prezes już czeka. Weszła do jego gabinetu i przywitała się z Dobrzańskim.
- No to pokaż co tam masz. - wskazał na jej CV. Czytał je w wielkim skupieniu. Gdy skończył, nie wiedział co powiedzieć. Był mile zaskoczony. - Ula? To jest naprawdę Twoje CV?
- Tak, a co? - bała się, że Marek zmieni zdanie, co do przyjęcia jej.
- Jestem pod wielkim wrażeniem Twoich kwalifikacji. I ty naprawdę pracowałaś jako sekretarka w banku? Zaraz pójdziemy do Sebastiana, który jest tutaj dyrektorem HR i moim przyjacielem. Poznasz go i wypisze Ci umowę. Tak jak obiecałem, rozmawiałem już z Aleksem. Mówił, że wyjeżdża za tydzień. Na razie bierze trzy miesięczny urlop, ale prawdopodobnie jeszcze przedłuży. A teraz chodźmy po umowę.
- Cześć Stary! - przywitał się Marek.
- Cześć! - nagle zauważył, że za przyjacielem do gabinetu wchodzi piękna brunetka. Czyżby Marek znowu zatrudnił jakąś modelkę, którą poznał w klubie? - Dzień dobry. Sebastian Olszański. - zwrócił się do kobiety i podał jej dłoń.
- Dzień dobry. Urszula Cieplak.
- Miło mi Cię poznać. - uśmiechnął się szarmancko. - Widzę Marek, że już znalazłeś twarz nowej kolekcji i nawet nie poprosiłeś przyjaciela o pomoc. - zwrócił się do prezesa, na co on odpowiedział śmiechem.
- No to Cię zaskoczę, bo Ula nie jest modelką, tylko naszym nowym dyrektorem finansowym. Będzie zastępować Aleksa w czasie jego pobytu we Włoszech. Dlatego też, proszę Ci, abyś przygotował dla niej umowę. Na razie do 23 października, tak jak Aleks ma wypisany urlop. Stawka też taka jaką on ma.
- Dobra. Zaraz ją Wam przyniosę.
Wrócili do gabinetu prezesa. W sekretariacie zastali Violettę, która jak zwykle przyszła do pracy z dużym opóźnieniem.
- Witaj Viola! Co tym razem się stało, że się spóźniłaś, aż dwie godziny?
- O cześć Marek! Bo wiesz ... No... Autobus się zepsuł i musiałam czekać na następny. - próbowała się tłumaczyć.
- Tak? A to ciekawe. Coś za często te autobusy się psują. - Marek miał już dość ciągłego spóźniania się do pracy swojej sekretarki. Będzie musiał coś z tym zrobić. - Poznaj Ulę Cieplak, będzie zastępować Aleksa.
- Cześć. Violetta Kubasińska przez V i dwa T. - przedstawiła się blondynka
- Ula Cieplak. - Z tego co opowiadał jej wczoraj Marek, wiedziała, że nowo poznana blondynka jest trochę zakręcona i przekręca powiedzenia.
-Violetta, przynieś nam dwie kawy.
- Już się robi prezesie! - od razu pobiegła do socjalnego.
Weszli do gabinetu i zaczęli rozmawiać. Po chwili przyszedł Sebastian i przyniósł umowę.
- Przeczytaj i jeśli wszystko będzie się zgadzało to podpisz.
Ula uważnie czytała, a gdy doszła do pensji jaką miała dostawać, była w szoku.
- Tutaj zaszła chyba jakaś pomyłka. Mam zarabiać aż dziewięć tysięcy złotych miesięcznie?
- Nie ma żadnej pomyłki. To jest stawka jaką zarabiają u nas dyrektorzy, a przy Twoim wykształceniu to i tak za mało.
Później Marek oprowadził Ulę po całej firmie. FD bardzo jej się spodobało. Była to dużo firma, urządzona w dobrym stylu. Nawet projektant, do którego uprzedzał ją Dobrzański, okazał się miłym człowiekiem. Ula również spodobała się Pshemko i nawet żałował, że nie jest modelką.
Około godziny trzynastej, Cieplak wyszła z firmy bardzo szczęśliwa. Postanowiła, że pojedzie teraz do swojej rodziny do Rysiowa. Dawno jej u nich nie było i nie wiedzą o zmianach, które zaszły w jej życiu.
Chwilę po wyjściu Uli, do gabinetu Marka zapukał Olszański.
- No Stary, moje gratulacje! Skąd ty wziąłeś taką panią dyrektor? Widziałeś jakie ona ma nogi?
- Wpadliśmy na siebie w parku. Widziałem, widziałem. Jest na prawdę ładna. 
- Ciekawe czy jest dobra w łóżku. - nowa pani dyrektor bardzo mu się spodobała. Jest piękna, a do tego mądra.
- A ty tylko o jednym. Wiesz, że świat nie kręci się tylko wokół sexu i panienek na jedną noc? Może już czas się ustabilizować, co?

- I kto to mówi? Największy casanova w mieście? Nie poznaję Cię ostatnio. Dobra, idę, bo mam jeszcze dużo pracy. Na razie.
- Cześć. - On to chyba nigdy nie wydorośleje. Dobra ja też muszę się już wziąć do pracy.
Sebastian wrócił do siebie, jednak nie mógł się skupić na pracy. Ciągle myślał o kobiecie, którą dzisiaj poznał. Jest na prawdę niezła. Jak tylko zacznie tu pracować, zaproszę ją na kolację.


niedziela, 24 maja 2015

Życie jest trudne II

- Przepraszam bardzo! Nie zauważyłam Pana.
- Nic się nie stało – powiedział i zmierzył ją od góry do dołu. Nagle jego wzrok natrafił na jej piękne, błękitne oczy. Wow! Ale ona ma niezwykłe oczy. Nigdy jeszcze takich nie wiedziałem – pomyślał.
- Jeszcze raz przepraszam. Zamyśliłam się na chwilę.
- Powiedzmy, że Pani wybaczę, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim? - zapytała trochę wystraszona.
- Da się Pani zaprosić na kawę – mężczyzna uśmiechnął się ukazując swój największy atut – dołeczki, które działały na wszystkie kobiety. Teraz także zadziałały na Ulę, która zgodziła się na kawę w towarzystwie poznanego mężczyzny. Wybrali kawiarnię niedaleko parku. Gdy złożyli zamówienie, Marek zaczął rozmowę:
- Myślę, że lepiej nam się będzie rozmawiać, jeśli przejdziemy na ty. Marek – i podał jej dłoń.
- Ula.
- Miło mi. Czy się zajmujesz Ula?
- Pracuję w Deutsche Banku jako sekretarka dyrektora kredytów korporacyjnych. A ty?
- Ja jestem prezesem domu mody.
- Naprawdę? W tak młodym wieku zostałeś prezesem?
- Tak. To firma mojego ojca, który założył ją razem ze swoim przyjacielem Francesco Febo.
- No to gratuluję posady. Pewnie zostałeś prezesem i nie musiałeś brać udziału w konkursie?
- Dziękuję. No niestety tak łatwo nie było. Febo razem z żoną zginęli w wypadku i osierocili dwójkę dzieci: Paulinę i Aleksa, który rywalizował ze mną w konkursie. Ale to ja byłem tym lepszym. Aleks dostał stanowisko dyrektora finansowego.
- A Paulina? Nie chciała zostać prezesem firmy swoich rodziców?
- Nie. Paula raczej nie interesuje się FD. Po skończeniu studiów, wróciła do Mediolanu i tam pracuje.  Przepraszam, że pytam, ale... masz kogoś?
To pytanie bardzo zaskoczyło Ulę.
- Nie, nie mam.
- Taka piękna kobieta i jest sama? - Marka bardzo ucieszyła ta odpowiedź. Musiał przyznać, że ta niepozorna kobieta go pociągała.
- Tak wyszło – Ula postanowiła nie pogłębiać się i nie mówić nowo poznanemu mężczyźnie o historii z Piotrem. Sosnowski wprawdzie próbował się z nią parę razy skontaktować, ale Cieplak nie odebrała. Chciała o nim zapomnieć. - Będę się już zbierać. Mam jeszcze parę spraw do załatwienia. Dziękuję za miło spędzony czas.
- Ja też już pójdę i również dziękuję, że dałaś się namówić na kawę. Może spotkamy się jeszcze kiedyś? Dasz mi swój numer?
- No dobra – odpowiedziała i uśmiechnęła się. Musiała przyznać, że Dobrzański zrobił na niej dobre wrażenie.
Po wymienieniu się numerami, pożegnali się i wyszli z kawiarni. Oboje dobrze się czuli w swoim towarzystwie.
Marek był zaskoczony swoim zachowaniem. Pierwszy raz mądrze porozmawiał z kobietą i nie skończył z nią w łóżku pomimo, że miał na to wielką ochotę. Ula jednak nie wyglądała na taką, która po pierwszym spotkaniu kocha się z facetem. Czuł, że coś mu podpowiada, aby się z nią jeszcze kiedyś spotkać. Może nawet mógłby kiedyś z nią być?
Ula też chciała go jeszcze kiedyś zobaczyć. Ten mężczyzna bardzo ją zaintrygował. Jest nieziemsko przystojny i do tego ma te wspaniałe dołeczki, gdy się uśmiecha. Dobrze jej się z nim rozmawiało.
Dwa dni później, gdy Ula weszła do banku od razu wezwaną ją do dyrektora. Jej umowa o pracę kończyła się w przyszłym miesiącu i dyrektor postanowił jej nie przedłużać.
- Ale mogę wiedzieć dlaczego? Przecież robiłam wszystko dobrze – próbowała się tłumaczyć. Zależało jej na tej pracy.
- Naprawdę nie mam zastrzeżeń do Pani pracy, po prostu bank ma chwilowe problemy. Nie tylko Pani została zwolniona. Przykro mi, bo była Pani świetnym pracownikiem.
Ula postanowiła odejść z banku już w tym tygodniu. Wzięła zaległy urlop. W tym czasie chciała poszukać nowej pracy. Po południu zadzwonił do niej Marek i zaprosił na kolację. Pomimo, że nie miała dziś ochoty z nikim rozmawiać zgodziła się.
Siedzieli w Książęcej i rozmawiali. Marek zauważył, że Ula jest dziś trochę smutna i przygaszona.
- Coś się dzieje Ula? - zapytał z troską.
- Nie, wszystko jest w porządku – skłamała i lekko się uśmiechnęła.
- No przecież widzę, że coś jest nie tak. Cały wieczór siedzisz smutna.
- Dostałam dziś wypowiedzenie z banku. Jest kryzys i zwalniają pracowników.
- Bardzo mi przykro – nagle przypomniała mu się dzisiejsza rozmowa z Aleksem – Ula, a jakie ty skończyłaś studia?
- Ekonomiczne, a co?