poniedziałek, 15 lutego 2016

"Nie wiem, czy potrafię" miniaturka

- Dobrze się czujesz?- zapytał z troską, widząc, że jego narzeczona zwinęła się z bólu.
- Tak, nic mi nie jest. - odparła nerwowo.
- Jasne. I całkiem przypadkiem leżysz zwinięta już od godziny. Może powinnaś iść do lekarza?
- Przecież powiedziałam ci, że nic mi nie jest i nigdzie się nie wybieram. Na pewno zaraz mi przejdzie.- wstała gwałtownie i momentalnie upadła na podłogę. -Ał!-syknęła z bólu.
- Spokojnie, nie ruszaj się. Już dzwonię po pogotowie.
- Proszę nie dzwoń. To nic takiego, zwykły ból, zaraz przejdzie.
- Nawet nie próbuj się sprzeciwiać, przecież może ci się coś stać.
Na ratowników nie musieli długo czekać. Już po 15 minutach zjawili się w mieszkaniu Dobrzańskiego i zabrali ją do szpitala.
Siedział na szpitalnym korytarzu i czekał na wiadomość lekarza o stanie Uli. Strasznie się o nią bał. Nie dopuszczał do siebie myśli, że mogłoby jej się coś stać. Dopiero co ją odzyskał i tak bardzo ją kochał. Mieli wspólne plany na przyszłość. Latem chcieli się pobrać i jechać w romantyczną podróż po ślubną.
- Pan Dobrzański?- zapytał podchodząc do niego lekarz.
- Tak. Co z Ulą? Wiadomo już co było przyczyną tego bólu?
- Pani Ula dostała na razie leki przeciwbólowe. Zrobiliśmy też wstępne badania i czekamy teraz na wyniki. Proszę się, nie przejmować i być dobrej myśli. Będę pana informował na bieżąco.
- Dziękuję. - nagle rozdzwonił się telefon Marka. Spojrzał na wyświetlacz i zobaczył imię przyjaciółki Uli.
- Cześć Marek! Nie wiesz co z Ulką? Bo byłyśmy umówione na wspólne zakupy i czekam na nią w galerii, ale jej nie ma, a telefonu też nie odbiera.
- Hej, byłyście dziś umówione? Przecież dopiero wczoraj wróciłyście ze SPA. No niestety nic z waszych zakupów nie wyjdzie, bo jesteśmy w szpitalu. Ulka się źle czuła.
- Cholera! Ale jak to się źle czuła? Wiadomo już co jej jest?- z jej głosu można było wyczuć zdenerwowanie.
- Na razie zrobili jej tylko wstępne badania, ale nic jeszcze nie wiem.
- W którym jesteście szpitalu? Zaraz tam będę.
- Na Biskupińskiej.
- OK, już jadę.
Gdy skończył rozmowę z Natalią podeszła do niego pielęgniarka informując, że może zobaczyć się z narzeczoną. Poszedł do sali gdzie leżała Ula.
- Jak się czujesz? - zapytał jak zawsze z troską.
- Już lepiej, mam nadzieję, że jeszcze dzisiaj mnie stąd wypuszczą. Lekarz mówił, że to nie wygląda na nic poważnego.
- To dobrze. Martwiłem się o ciebie. Kocham Cię.
- Ja ciebie też. - odpowiedziała unikając jego wzroku. Ich konwersację przerwał lekarz, który podszedł do łóżka pacjentki.
- Mam już wyniki badań i nie ma tu nic niepokojącego. Ma pani tylko lekką anemię. Przepiszę pani witaminy, ale jeszcze jedna rzecz mnie zastanawia, dlatego poprosiłem o konsultację ginekologiczną. Podejrzewa pani może ciążę albo poroniła pani kiedyś?
- Nie, na pewno nie, dlaczego pan w ogóle pyta? - można było odczuć jej zdenerwowanie i oburzenie.
- Ula, spokojnie. Pan doktor po prostu chce wiedzieć co ci jest.
Wyszedł z sali i usiadł na korytarzu. Podejrzenia lekarz nie dawały mu spokoju. Może ona faktycznie jest w ciąży? Co prawda zabezpieczali się, ale przecież to nie daje stu procentowej pewności.
- Marek, wiadomo już co z Ulką? Coś podejrzewają? - zapytała Natalia, która właśnie dotarła do szpitala.
- Raczej to nic poważnego, wyniki badań nic nie wykazały. Będzie miała jeszcze konsultacje ginekologiczne.
- Co? Ale jak to ginekologiczne? O kurczę! - usiadła i ukryła swoją twarz w dłoniach.
- Natalia ty coś wiesz prawda? Błagam Cię powiedz co się dzieje! Słyszysz? Powiedz mi co wiesz! - krzyknął zdeterminowany. Zastanawiał się czemu obydwie kobiety tak zareagowały na wieść o tych badaniach.
- Marek, uspokój się. Nic się nie dzieje. Ula na pewno wszystko Ci wyjaśni tylko się nie denerwuj.
- Czyli jednak coś jest na rzeczy. Czemu to przede mną ukrywacie? - zezłoszczony wszedł do sali i zobaczył swoją ukochaną ze łzami w oczach.
- Ula, kochanie co się stało?
- To ja może zostawię państwa samych. - lekarka odeszła zostawiając ich samych.
- Marek, przepraszam. Tak bardzo cię przepraszam. - mówiła płacząc.
- Ale za co ty mnie przepraszasz? Co jest? 
- Ja naprawdę nie chciałam tego zrobić. Wybacz mi proszę, tak bardzo cię kocham.
- Ula, ale o czym ty mówisz? - był zdezorientowany.
- Bo my nie byłyśmy w żadnym SPA, tylko na zabiegu. Poddałam się aborcji. Chciałam zabić to dziecko... - mówiła łamiącym głosem. Nie wiedziała jak ma mu to wyjaśnić.
- Co? Jak mogłaś? Czemu to zrobiłaś? - nie mógł uwierzyć w to co słyszy.
- Ja nie wiem czyje jest to dziecko... zdradziłam cię z Piotrem. Poszłam mu wtedy wyjaśnić, że między nami już nic nie ma, wszystko skończone, że kocham tylko ciebie, ale to był impuls, przespałam się z nim. Bałam ci się powiedzieć, a gdy dowiedziałam się, że jestem w ciąży, i że to może być dziecko Piotra myślałam, że mnie zostawisz samą razem z dzieckiem. - mówiła łamiącym się głosem - Wtedy stwierdziłam, że aborcja to najlepsze wyjście. Nie chciałam, żeby nikt się o tym dowiedział, dlatego poprosiłam tylko Natalię o pomoc. Marek, proszę wybacz mi. Ja naprawdę nie wiedziałam w tedy co robię, byłam załamana. Jeszcze możemy być razem szczęśliwi i wychować razem to dziecko. Przepraszam, tak bardzo cię kocham. - z jej oczu płynęły łzy. Teraz, w głębi serca cieszyła się, że jej dziecko przeżyło i wszystko z nim dobrze. Tak bardzo chciała, żeby jej teraz wybaczył, przytulił i powiedział, że wszystko będzie dobrze. Ale wiedziała, że to nie będzie takie łatwe.
- Nie mogę w to uwierzyć. Nigdy bym nie pomyślał, że jesteś zdolna do czegoś takiego. Wydawało mi się, że ty byś nawet muchy nie skrzywdziła, a chciałaś zabić swoje, nasze dziecko. - był w wielkim szoku. W życiu by nie pomyślał, że ona mogłaby kogoś zabić, a już szczególnie dziecko. Małą niewinną istotę, która nie była niczemu winna.
- Naprawdę teraz tego żałuję. Wybacz mi proszę. Nie zostawiaj mnie samej.
- Teraz? A wcześniej pomyślałaś o tym dziecku? Czym ono ci zawiniło, że chciałaś się go pozbyć? Co mu powiesz jak dorośnie? Że go nie chciałaś i poddałaś się aborcji, ale się nie udało i jednak przeżyło? Nie wiem Ula, czy potrafię ci to wybaczyć. Może gdybyś mi wcześniej powiedziała o tej zdradzie to może byłbym w stanie o tym zapomnieć, ale nie to i nie teraz. - wyszedł z sali zostawiając ją samą. Skierował się prosto w stronę wyjścia ze szpitala. Nie reagował nawet słowa Natalii. Chciał jak najszybciej opuścić ten budynek. Wsiadł do swojego samochodu i pojechał w stronę mieszkania przyjaciela.
- Cześć stary, a co ty tu robisz? Przecież mówiłeś, że chcesz ten dzień spędzić z Ulką. Ale nie no, ja się bardzo cieszę, że jednak zdecydowałeś się odwiedzić starego przyjaciela. - Sebastian był dziś w świetnym humorze do żartów.
- Jedyne co teraz chce to się teraz napić. - nie czekając na zaproszenie wszedł do mieszkania i podszedł to barku wyciągając alkohol i dwie szklanki.
- No dobra, ale coś się stało? - było trochę zdziwiony zachowaniem przyjaciela. 
- Ulka mnie zdradziła, a do tego chciała zabić być może moje dziecko. - wyjaśnił lakonicznie wypijając już drugą szklankę trunku. Sebastian poszedł w jego ślady i zrobił to samo.
- Ale czekaj, jak to? Jaka zdrada i jakie dziecko? Ulka jest w ciąży? - nie bardzo rozumiał o co w tym wszystkim chodzi.
- Mam Ci dokładnie wyjaśnić na czym polega zdrada? - powiedział zirytowany - zdradziła mnie z Piotrem i jest w ciąży. Tylko, że nie wie czyje jest to dziecko, dlatego postanowiła iść na skrobankę, żebym się o tym nie dowiedział.
- Mądra z niej kobieta, nie chciała niczego psuć między wami. A co z tym dzieckiem?
- Ale niestety zepsuła. Na szczęście przeżyło. Seba, ja nie wiem co mam teraz robić. Chyba nie potrafię jej wybaczyć.
- No wiesz... Spróbuj ją też zrozumieć, na pewno jej też nie jest lekko i obydwoje się teraz nawzajem potrzebujecie. Myślę, że powinniście porozmawiać i razem przez to przejść. Ale to raczej jak wytrzeźwiejesz. 
- Tylko, że je nie potrafię z nią rozmawiać. Nie potrafię spojrzeć jej w oczy. - Ich rozmowa nie trwała długo, bo z wyniku nadmiaru alkoholu, Marek niedługo zasnął.
Trzy dni później Ula wyszła ze szpitala. Marek przez ten czas nie odwiedził ją ani razu. W szpitalu odwiedzała ją tylko przyjaciółka. Nie chciała zawiadamiać rodziny, nie chciała, żeby ktoś wiedział co zrobiła. Było jej wstyd. Postanowiła nie naciskać na narzeczonego, aby jej wybaczył. Wiedziała, że go skrzywdziła i zawiodła, a on przecież tak bardzo jej ufał. Była świadoma, że źle zrobiła i nigdy nie powinna w ogóle pomyśleć o czymś takim. Teraz tego bardzo żałowała. Mimo wszystko chciała być silna, chciała to zrobić dla jej nienarodzonego jeszcze dziecka. Wzięła swoją torbę i dokumenty i poszła w stronę wyjścia. Gdy już opuściła budynek przystanęła na chwilę i położyła dłoń na swoim jeszcze płaskim brzuchu. Na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- Witaj kochanie. To ja twoja mama. Bardzo cię kocham wiesz skarbie? - na jej policzku pojawiła się samotna łza - Chyba zostaliśmy sami, ale nie martw się. Damy sobie radę.
- Nie zostaliście sami i nie zostaniecie. Nie pozwolę na to. - usłyszała za sobą głos, który tak dobrze znała. Podszedł do niej i przytulił. Oboje tak bardzo tego chcieli. - Przepraszam, że nie się nie odzywałem, ale nie potrafiłem. Musiałem to wszystko przemyśleć. - popatrzała na niego niepewnie. Bała się tego co mogła usłyszeć. -Kocham was i chcę się wami zająć. Nie zależnie od tego czy to jest moje dziecko czy nie, chcę je wychować i będę go tratować jak swoje. Bardzo mi na tobie, na was zależy. - złożył ja jej ustach namiętny i pełen miłości pocałunek.
- My też cię bardzo kochamy. Przepraszam i dziękuję, że postanowiłeś mi wybaczyć.
- Obiecaj mi, że już nigdy nie zrobisz niczego takiego i nie będziesz mnie więcej oszukiwać.
- Obiecuję. Wiem, że zachowałam się okropnie. - spuściła wzrok. Nie potrafiła spojrzeć mu prosto w oczy.
- Chodź. Zabieram was do domu. - wziął jej rzeczy, objął ją w pasie i poszli w stronę samochodu. - Tak bardzo za tobą tęskniłem.






środa, 23 grudnia 2015

Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku!


W oczekiwaniu na Święta Bożego Narodzenia, życzę Wam, aby minęły one w spokoju, pełnej ciepła i pogody ducha atmosferze. Niech będzie to czas radości i nadziei, a zbliżający się 2016 rok przyniesie realizację wszystkich planów i zamierzeń, zawodową satysfakcję oraz wiele sukcesów. 
Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku życzy Angela!



Ps. w nowym roku obiecuję nadrobić zaległości i systematycznie dodawać posty. :)

czwartek, 27 sierpnia 2015

Niepewna miłość I


- Cześć, tu mówi Marek Dobrzański. Zostaw wiadomość.
- Hej Marek. Dzwonię, żeby powiedzieć Ci... Nie odlatuj błagam, nie odlatuj, proszę. No, to tyle. - rozłącza się, a po jej policzkach płyną łzy.




W tym samym czasie na pokazie wychodzą już ostatnie modelki prezentujące stroje najnowszej kolekcji FD Gusto. Chwilę potem mikrofon bierze Marek i ku zaskoczeniu wszystkich wchodzi na scenę.
- Proszę państwa, ja proszę jeszcze o odrobinę cierpliwości, dobrze? Ula czekamy tylko na ciebie.
Ula idzie pomału w kierunku wybiegu ze smutną twarzą, myśląc, że Marek wyjechał z Pauliną do Włoch. Nagle słyszy jego głos i przyśpiesza tempa.
- Na to właśnie czekaliśmy, na tę suknię. - podaje jej rękę i pomaga wejść na scenę. - Najważniejszą proszę państwa. - obchodzi wokół niego, cały czas patrząc mu w oczy. - Wszystkie inne są nie ważne, kiedy ma się tą jedyną. - stają naprzeciwko siebie, a Marek kontynuuje pokaz. - To była już ostatnia suknia z kolekcji FD Gusto. Pshemko, zapraszamy na scenę. - na wybieg wchodzi projektant, a za nim wszystkie modelki i modele.




Ula z Markiem stoją na środku. - Był u mnie Piotr, powiedział mi, powiedział mi, powiedział mi, że ty, - przytula Ulę - powiedział mi, że ty...  Jeżeli to prawda to cudownie, ponieważ ja też cię bardzo, bardzo kocham Ula. - na sali zrobiła się cisza. Wszyscy byli zdziwieni słowami Marka, lecz po chwili zaczęli wydawać okrzyki radości i bić brawa. Marek oderwał się od Uli i szepnął do jej ucha, że był włączony mikrofon. Na jej policzkach pojawiły się dwa rumieńce. Musnął delikatnie jej pełne i słodkie usta. Już po chwili ich języki splotły się w gorącym, namiętnym pocałunku. Pełnym miłości i pożądania. Modelki zaczęły schodzić ze sceny, a za nimi Ula z Markiem.
- Poczekaj tu na mnie. Pójdę się przebrać. - dała mu buziaka i poszła w stronę przebieralni.
- Marco! Gratuluję wam! Taka piękna z was para... - rozmarzył się Pshemko, który podszedł do niego. Po paru minutach dołączyła do nich Ula. Marek zaniemówił, gdy ją zobaczył. W tej sukience wyglądała bardzo seksownie.




- Bella! No pięknie. Po prostu cudownie wyglądałaś. Jak zawodowa modelka. - mistrz nie mógł się nachwalić pani prezes.
- Nie przesadzaj Pshemko. - zawstydziła się.
- Kochanie, Pshemko ma rację. - przez to słowo na początku zrobiło jej się cieplej na sercu. - A teraz chodźmy już na bankiet. - zbliżył się do Uli i szepnął jej na ucho: Później zabieram cię do siebie. Chcę ci wszystko wytłumaczyć i liczę, że zostaniesz u mnie do rana. - uśmiechnął się szelmowsko.
Gdy weszli na salę, w której odbywał się bankiet, wszyscy zaczęli im gratulować i życzyć szczęścia. Podeszli do niech także Ania i Maciek, Ela i pan Władek, Iza z mężem, Daniel oraz Viola z Sebastianem.
- No stary, nareszcie. Już myślałem, że nigdy się nie pogodzicie. Gratuluję!
- Dzięki Seba. Sorry, ale chcemy iść do rodziców. Pogadamy później.
Chwycił ją za rękę i poszli w stronę rodziców Marka.
- Marek, myślisz, że twoi rodzice mnie zaakceptują? - zapytała z obawą.
- Pewnie, że tak. Przecież mój ojciec cię uwielbia za to co zrobiłaś dla firmy, a mama też na pewno cię polubi. Nic się nie martw. Chodź.
- Cześć mamo! Cześć tato! - przywitał się podchodząc do jednego ze stolików, przy którym siedzieli Dobrzańscy.
- Dzień dobry - przywitała się nieśmiało Ula.
- Witaj synu. Dzień dobry pani Ulu. Chciałbym pani serdecznie podziękować za uratowanie naszej firmy. Ta kolekcja okazała się strzałem w dziesiątkę. Gdyby nie pani to pewnie FD było by już w rękach włochów. Dziękuję.
- Nie ma za co panie Krzysztofie. I będzie mi bardzo miło jak będą się państwo zwracać do mnie po imieniu.
- Oczywiście. A tobie synu chciałbym powiedzieć, że jestem z ciebie bardzo dumny, Wiedziałem, że nie spieprzysz wszystkiego i jeszcze wam się uda. - Krzysztof objął Marka, a jemu zakręciła się łezka w oku. Zawsze chciał usłyszeć od ojca te słowa.
- Bardzo się cieszymy, że Marek znalazł miłość swojego życia. Teraz już wiem czemu odwołał ślub z Pauliną. On naprawdę cię kocha. Mam nadzieję, że będziecie szczęśliwi. - Helena zwróciła się do Uli.
- Dziękujemy.
- W takim razie zapraszamy was w sobotę do nas na obiad. Chętnie poznamy Ulę bliżej.
- Na pewno przyjdziemy, a teraz się już pożegnamy. Chcemy jeszcze porozmawiać z tatą Uli i jechać do domu.
- Bardzo sympatyczna ta Ula. Widziałeś jaki Marek był szczęśliwy? Nigdy nie widziałam go takiego przy Paulinie. - powiedziała Dobrzańska do męża, gdy młodzi odeszli.
- Tak, to prawda. On przede wszystkim ją kocha i nie udaje tej miłości.

- O Ulcia, pan Marek, dzień dobry. - przywitał się Józef.
- Dzień dobry.
- Tato, nie wrócę dzisiaj na noc. Zostanę u Marka.
- Dobrze. Mam nadzieję, że będziecie szczęśliwi. Życzę wam wszystkiego najlepszego.
- Dziękujemy panie Józefie.

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Życie jest trudne XI

- To wcale nie jest tak jak ci się wydaje. Nie gram i nie grałam na dwa fronty. Ja naprawdę nie chciałam was skłócić i nie wiedziałam, że to robię. Sebastiana traktowałam w kategoriach przyjaciela. Nawet bym nie pomyślała, że on może to odebrać inaczej. Zaprosiłam go na to wesele tylko dlatego, że miałeś inne plany i nie chciałam ci ich krzyżować. Ja po prostu nie widzę z nim swojej przyszłości. Widzę ją tylko z tobą, bo cię kocham i wiem, że jesteś miłością mojego życia - po tych słowach na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech - wyjazd do Mediolanu był najlepiej spędzonym czasem w moim życiu, bo byłeś przy mnie. A ty przyszedłeś do mnie i zrobiłeś mi awanturę, a nawet nie miałeś o co. Nie chciałam was skłócić, a przynajmniej podświadomie tego nie zrobiłam. Rozmawiała już z Sebą i wszystko mu wyjaśniłam. Wie, że kocham tylko ciebie. - siedziała ze spuszczoną głową i czekała teraz na jego ruch.
- Przepraszam. Trochę mnie poniosło - powiedział po chwili milczenia. Było mu głupio, że tak na nią naskoczył, a właściwie nie miał o co. - Ja też cię kocham i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Chcę stworzyć z tobą rodzinę i przy tobie się zestarzeć. - usiadł obok niej, a ich usta złączyły się w długim, namiętnym pocałunku. Jego ręce błądziły po całym jej ciele. Nagle natrafił na zamek jej sukienki i powoli ją rozpiął, po czym spadła na podłogę. Wziął ją na ręce i udał się w stronę sypialni, gubiąc po drodze ubrania. 


Ułożył ją delikatnie na łóżku, a następnie przyległ do niej. Błądziła rękami po jego ciele, co raz bardziej go pobudzając. On całował je ciało powoli i namiętnie, próbując dotrzeć w każdy zakamarek, schodził coraz niżej. Zachłannie pieścił jej kobiecość.  Rosło w nich coraz większe pożądanie. Ula odezwała się niemal niesłyszalnie - Marek, pragnę Cię. Nie musiała długo czekać i już po chwili Dobrzański połączył ich w jedno ciało. Wchodził w nią powoli, ale jego ruchy stawały się szybsze. Objęła go w pasie swoimi nogami. Nagle fala rozkoszy zalała ich ciała. W mieszkaniu było słychać tylko ich przyspieszone oddechy i jęki spełnienia. Opadli na poduszkę. Marek objął ją ramionami, a ona wtuliła się w niego gładząc tors. 
- Dziękuję. Byłaś niesamowita. - pocałował ją w czoło. 
- Ty też byłeś bardzo pociągający. - powiedziała speszonym głosem, a na jej policzkach pojawiły się dwa rumieńce. Zasnęli wtuleni w siebie i szczęśliwi, że mają siebie nawzajem. 
Nad ranem Dobrzański dostał wiadomość od Sebastiana: Rozmawiałem z Ulką i wszytko sobie wyjaśniliśmy. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Gdybym się tak nie nakręcał i nie chciał rywalizować z tobą o nią, pewnie bym się w niej nie zakochał, a my nie musielibyśmy się kłócić. Przyjaciel nie powinien odbijać laski swojemu najlepszemu kumplowi. Mam nadzieję, że w naszej przyjaźni nic się przez to nie zmieni. Przepraszam i życzę Wam powodzenia. Seba.

KONIEC

wtorek, 18 sierpnia 2015

Życie jest trudne X

Siedziała za biurkiem i nie mogła wydobyć z siebie głosu. Zamurowało ją. Kompletnie się tego nie spodziewała. Przecież ona nic takiego nie robiła. Wcale nie grała na dwa fronty.Nie chciała rozbić ich przyjaźni, stawać między nimi. A może on faktycznie ma rację? Może to tak właśnie wyglądało? Marek jej się podobał, to prawda. Może nawet czuła do niego coś więcej niż tylko przyjaźń i w przyszłości chciała się do niego zbliżyć, tym bardziej, że świetnie się czuli w swoim towarzystwie. Rozumieli się bez słów i mogli sobie wszytko powiedzieć. Ale nie chciała się spieszyć i popełnić kolejny raz ten sam błąd. Nie chciała, aby znowu wykorzystał ją mężczyzna. Sebastiana traktowała jako przyjaciela. Nic więcej. Nie widziała z nim swojej przyszłości.W ogóle nie był w jej typie. Jak Marek mógł pomyśleć, że filtruje z Olszańskim? Jak mógł być o niego zazdrosny? Wzięła torebkę i wyszła z firmy. Poszła na spacer do parku. Musiała przemyśleć co zrobić dalej. Musiała im to wszystko wyjaśnić. Chyba najpierw powinna zacząć od Sebastiana. Przeprosić go, że nieświadomie dawała mu nadzieję i wszystko wyjaśnić. Potem zajmie się Markiem. Rozmowa z nim będzie chyba trudniejsza. Wróciła do firmy. Od Ani dowiedziała się, że Marek wyszedł i nie będzie go już dziś w firmie. Poszła w stronę gabinetu dyrektora HR. Zapukała do drzwi i weszła. 
- Cześć Ula. Co tam?
- Cześć. Chciałabym z Tobą porozmawiać. - powiedziała niepewnie.
- Chyba nawet wiem o czym - lekko się uśmiechnął. 
- Sebastian, ja chciałabym Cię bardzo przeprosić jeśli dawałam Ci jakąś nadzieję, że możemy być razem. Nie wiedziałam, że tak to odbierasz. Dopiero dzisiejsza rozmowa z Markiem dała mi do myślenia, że was krzywdzę swoim zachowaniem. Ja nie grałam na dwa fronty. Ciebie traktowałam jak przyjaciela. 


- A nie pomyślałaś, że ja czuję coś więcej do ciebie niż przyjaźń? Że chciałem spróbować stworzyć związek z tobą? - powoli puszczały mu nerwy. 
- Przeprasza, nie chciałam, żeby tak to wszystko wyszło. Nie potrafię tego odwzajemnić względem ciebie. 
- Zakochałaś się w Dobrzańskim, prawda? - był cholernie zazdrosny. Nie odpowiedziała. Ta cisza wszystko mu wyjaśniała. Wstała i skierowała się w stronę wyjścia. Zanim otworzyła drzwi szepnęła przepraszam i wyszła. Był załamany. Kobieta, której wyznał miłość dała mu kosza. I to dlaczego? Dlatego, że zakochała się w jego najlepszym przyjacielu. Wolałby już chyba, gdyby faktycznie okazało, że Ulka chciała się nimi zabawić, a nie że nie robiła tego podświadomie. 
Źle się z tym czuła. Nie wiedziała wcześniej, że go rani. Postanowiła teraz jechać do Marka. Miała nadzieję, że zastanie go w domu. Wsiadła do samochodu i pojechała na Sienną. Była u niego już wcześniej, gdy był chory, a ona potrzebowała jego podpisu. 
Siedział, w swoim mieszkaniu i zatapiał smutki w alkoholu. Nagle usłyszał dzwonek do drzwi. Nie miał teraz ochoty na rozmowę z nikim, więc postanowił nie otwierać. Już myślał, że pozbył się gościa, ale dzwonek znowu zabrzmiał. Zdenerwowany poszedł otworzyć. Nie spodziewał się, że to będzie ona. 
- Możemy porozmawiać? - zapytała pomijając formułkę powitalną.
- O czym? Wszystko co chciałem już ci powiedziałem. - próbował ją zbyć.
- Ale ja nie. - weszła bez zaproszenia do środka i usiadła na kanapie.