wtorek, 30 czerwca 2015

Życie jest trudne V

Oddawała pocałunki. Marek zaczął rozpinać jej sukienkę. Nagle przyszło opamiętanie i Ula gwałtownie odsunęła się od niego, uderzając go w policzek.
- Przepraszam. To nie powinno się wydarzyć. - przeprosił i odszedł. 

Ula wróciła do domu i postanowiła wziąć długą, relaksującą kąpiel. Była bardzo zmęczona wydarzeniami z dzisiaj. To był dopiero jej pierwszy dzień w pracy, a tyle się wydarzyło. Najpierw lunch z Sebastianem, na który nie musiała się godzić i tak było by lepiej. Przynajmniej za oszczędziłaby czas i zaczęłaby raport, a tak będzie musiała go zrobić jutro. W ogóle po co on mnie tam zapraszał? A te jego teksty? Po prostu masakra. To już Marek jest sto razy lepszy. Albo i nie. Ten pocałunek... Co on w ogóle sobie myślał? Że po paru spotkaniach pójdę z nim do łóżka? Jest przystojny, to prawda. Lubię go, może nawet bardzo, ale wszystko w swoim czasie. Będę musiała z nim jutro porozmawiać i wszystko wyjaśnić. Tylko jak? 

Marek wracał taksówką do swojego mieszkania i rozmyślał o Uli: Po co ja ją pocałowałem? Wszystko spieprzyłeś Dobrzański. Mogłem się powstrzymać i wszytko byłoby ok. Tylko jak tu się powstrzymać przed takimi ustami. Ula nie jest tą kobietą, która leci na kasę i mój urok osobisty. Trochę pośpieszyłem,ale co zrobić skoro Sebastian się jej cały czas podlizuje. Porozmawiam z nią jutro i przeproszę. 

Weszła rano do firmy i szybkim krokiem udała się do swojego gabinetu nie chcąc spotkać ani Marka, ani Sebastiana. Tego pierwszego dlatego, że nie wiedziała jak ma się zachować i co mu powiedzieć, chciała do niego iść dopiero w porze lunchu. Tego drugiego nie chciała spotkać, bo bała się, że znowu ją gdzieś zaprosi, a po wczoraj nie ma na to ochoty. Przynajmniej na razie.


Cały czas siedziała jak na szpilkach i prawie w ogóle nie wychodziła z gabinetu. Nie chciała go spotkać, bo wtedy musiałaby z nim porozmawiać. A tego się bała i próbowała to odwlec. Nie zaniosła mu nawet dokumentów do podpisania. Poprosiła o to swoją asystentkę Dorotę. Nie mogła się na niczym skupić. Nawet nad jej ukochanymi cyferkami. Dobra. Idę, bo dużej już tak nie wytrzymam.

Pracował w swoim gabinecie. Miał dziś wyjątkowo dużo roboty. Bardzo chciał iść do panny Cieplak, wyjaśnić zaistniałą sytuację, ale nie znalazł ani jednej, wolnej chwili. Ktoś kto go nie znał, mógł powiedzieć, że jest pracoholikiem. Niestety nie do końca tak było. Marek był co prawda dobrym i uczciwym prezesem. Zawsze dbał o dobro firmy i jej pracowników, ale był po prostu leniwy. Był przyzwyczajony, że robotę odwala za niego jego asystentka, a on robi tylko najważniejsze rzeczy. Tak było do niedawna. Dwa miesiące temu jego asystentka Kinga, odeszła na urlop macierzyński i został ze wszystkim sam, na Violettę nie miał raczej co liczyć. Od tego czasu trochę bardziej przykładał się do pracy. Nareszcie znalazł wolną chwilę i postanowił iść do Uli. Szedł korytarzem, gdy przy pracowni mistrza natknął się na nią.
- Cześć Ula. Właśnie do ciebie szedłem. Chciałbym porozmawiać i Cię przeprosić. - powiedział zmieszany. 
- Cześć. Ja też właśnie się do Ciebie wybierałam.
- W takim razie zapraszam do mnie. Tam będziemy mogli spokojnie porozmawiać. 


Wiem, że trochę krótki, ale postaram się wrzucić kolejny rozdział przez weekend.

piątek, 26 czerwca 2015

Życie jest trudne IV





Przepraszam, że tak długo nie dodawałam nic nowego, ale miałam dużo zamieszania w szkole. Przez wakacje postaram się dodawać częściej. Zapraszam do czytania i komentowania.

Od dziś miała zacząć pracę w Febo&Dobrzański. Trochę się bała, że coś pójdzie nie tak. O godzinie dziewiątej weszła do biurowca i udała się na piąte piętro. Wzięła klucz z recepcji i poszła do swojego, nowego gabinetu. Bardzo jej się podobał. Był duży, ale przytulny i urządzony w jej stylu. Musiała przyznać, że jej poprzednik miał dobry gust. Zostawiła swoje rzeczy i postanowiła iść do Marka, aby wprowadził ją w finanse firmy. Zapukała i weszła do jego gabinetu.
- Witaj Ula! Miło Cię widzieć. - pocałował ją w policzek na powitanie.
- Cześć! Ciebie również.
- Usiądź, a ja zaraz wszystko Ci powiem.
Uli nie musiał dużo tłumaczyć. Od razu wszystko zrozumiała i po czterdziestu minutach zabrała się już do pracy. W porze lunchu do jej gabinetu zapukał Sebastian. Myślała, że chce od niej jakieś dokumenty, ale ku jej zaskoczeniu złożył jej inną propozycję.
- Właśnie wychodziłem coś zjeść i tak sobie pomyślałem, że może będziesz chciała mi potowarzyszyć?
- Właściwie to zrobiłam już wszystko co miałam do zrobienia i chętnie z tobą pójdę. - wstała od biurka, wzięła torebkę i razem udali się do wyjścia.
Sebastian był bardzo zadowolony, że udało mu się wyciągnąć panią dyrektor na lunch. Już niedługo i będzie moja. 
Marek siedział w swoim gabinecie i przeglądał umowy, gdy spostrzegł swojego najlepszego przyjaciela idącego z Ulą. Widzę, że nie traci czasu, ale ja też nie będę tracić. Zaproszę ją dziś na kolację. Poczekam tylko, aż wrócą. - pomyślał i wrócił do pracy. Trochę go denerwowało, że Olszański przystawia się do niej. Przecież zawsze wolał blondynki.
Siedzieli w restauracji i rozmawiali. Sebastian opowiadał Cieplak o swoich przygodach z Dobrzańskim i jak się poznali. Oczywiście siebie przedstawił w jak najlepszym świetle. Z Markiem było już trochę inaczej. Musiał się także pochwalić swoim dużym mieszkaniem na Mokotowie, na które ma wprawdzie kredyt, ale postanowił jej tego nie mówić. Ula mogłaby wtedy pomyśleć, że ma mało kasy i nie stać go na kosztowne upominki, którymi mógłby ją obsypywać.Szczerze mówiąc Sebastian trochę nudził Ulę opowiadaniami jaki to on nie jest i co on to nie ma, dlatego postanowiła, że wrócą już do firmy. Rozstali się dopiero przy windach i oboje wrócili do swojego miejsca pracy.



Prezes starał się skupić na pracy, ale dziś mu to szczególnie nie wchodziło. Cały czas myślał o pięknej, błękitnookiej brunetce. Co ta dziewczyna ze mną robi? Znam ją dopiero kilka dni, mało o niej wiem, a już nie mogę przestać o niej myśleć. Wstał i postanowił do niej iść. Teraz przeszła kolej na niego, aby zawalczyć o jej serce.
- Nie przeszkadzam? - zapukał i wszedł do jej gabinetu.
- Nie, proszę usiądź. Coś się stało?
- Nie, przechodziłem obok i pomyślałem, że wejdę, zobaczyć jak ci idzie. - oczywiście prawda była zupełnie inna. Przyszedł tu tylko dlatego, że chciał ją zobaczyć.
- Myślę, że dobrze. Nie mam na razie problemu, a jeśli jakiś się znajdzie, na pewno do ciebie przyjdę. - uśmiechnęła się.
- Świetnie. Masz jakieś plany na wieczór?
- Jeszcze nie, a dlaczego pytasz?
- Może miałabyś ochotę zjeść ze mną kolację?
- Bardzo chętnie. Gdzie i o której?
- Przyjadę po ciebie o dziewiętnastej tylko musisz mi podać swój adres. A gdzie, zobaczysz wieczorem. - wziął od niej kartkę, na której napisała mu swój adres i wyszedł. Był zadowolony, że zje kolację w jej towarzystwie. Poszedł po swoje rzeczy i powiadomił Violettę, że dziś już nie wróci. Idąc do windy spotkał na korytarzu przyjaciela.
- A co ty taki uśmiechnięty dziś chodzisz? Jakaś specjalna okazja?
- Można tak powiedzieć, zaprosiłem Ulę na kolację.
- Fajnie, i co zgodziła się? Ja byłem dziś z nią na lunchu. Naprawdę miła i sympatyczna kobieta. 
- A czemu miałaby się nie zgodzić? Zresztą widziałeś kiedyś, żeby jakaś laska nie zgodziła się zjeść ze mną kolacji?
- No tak, przecież prezesowi Dobrzańskiemu się nie odmawia. Przepraszam, ale nie mam czasu. Na razie. - Sebastianowi nie spodobało się, że Ula spędzi wieczór z Markiem. Dobrze znał przyjaciela i wiedział do czego może dojść tego wieczora, a jeśli tak się stanie, będzie on na przegranej pozycji.
Dobrzański najpierw postanowił zarezerwować stolik w restauracji Amber Room. Póżniej pojechał do jubilera i kupił piękny wisiorek z niebieskim brylantem. Pomyślał, że będzie świetnie do niej pasować.
Ula po pracy udała się na zakupy. Chciała sobie kupić jakąś sukienkę na kolację z Markiem, bo w szafie nie miała nic odpowiedniego. Od razu, gdy weszła do jednej z sieciówek, rzuciła się jej w oczy piękna, biało-czarna sukienka do kolan.
    

 Równo o dziewiętnastej do jej drzwi zadzwonił prezes. Gdy ją zobaczył zaniemówił. Wyglądała olśniewająco, a jej prześwitująca sukienka jeszcze bardziej go pobudzała. Wsiedli do taksówki i pojechali do restauracji. Ula miała nadzieję, że nie będzie się nudzić na kolacji z Markiem tak samo jak na lunchu z Sebą. Zajęli zarezerwowany przez Dobrzańskiego stolik i zamówili dania. Gdy czekali na jedzenie Marek podarował Uli prezent. 
- Marek, to jest za drogi prezent i ja nie mogę go przyjąć.
- Możesz, a nawet musisz. Potraktuj to jako prezent na rozpoczęcie nowj pracy.
- Dziękuję, jest naprawdę piękny.
Cały czas rozmawiali i śmiali się. Procenty też dawały o sobie znać, a najbardziej, gdy Marek odwiózł Ulę do domu. Pocałował ją w policzek i chciał już iść, ale serce podpowiadału mu żeby zostać. Stanął naprzeciw Uli i objął ją w pasie, zaczął ją całować, a ona oddała pocałunek.





piątek, 5 czerwca 2015

Życie jest trudne III

- To jest świetna wiadomość! - wykrzyknął radośnie. Ula zdziwiła się tym entuzjazmem Marka. Świetnie! Ja nie mam pracy, a on się cieszy.
- Nie rozumiem Twojego entuzjazmu. Przecież jestem bez pracy.
- Już nie jesteś bez pracy. Rozmawiałem dziś z Aleksem i mówił, że w najbliższym czasie chce wyjechać do Włoch. Paulina ma jakieś problemy i musi jej pomóc. Wprawdzie nie wiem na jak długo, ale ty mogłabyś go zastąpić. Oczywiście jeśli się zgodzisz.
Ulę zamurowało. Nie spodziewała się, że Dobrzański zaproponuje jej pracę. W prawdzie jest prezesem dużej firmy, ale przecież prawie w ogóle jej nie zna. - Mówisz poważnie? Nawet nie widziałeś mojego CV.
- No to zobaczę jak przyniesiesz mi go jutro do firmy. To co? Zgadzasz się? Potrzebuję kogoś dobrego.
- Tak. Dziękuję! Nie spodziewałam się, myślałam, że będę musiała od jutra zacząć szukać nowej pracy. - powiedziała zadowolona
- Nie ma za co. To drobiazg. I tak musiałbym kogoś poszukać i właściwie to ja powinienem Ci podziękować, że się zgodziłaś. Jeszcze dziś porozmawiam z Aleksem i dowiem się kiedy dokładnie chce wyjechać.
Resztę wieczoru spędzili na rozmowie. Marek opowiadał jej o ludziach z firmy i o zbliżającym się pokazie "Autunno Esclusivo". Wspomniał także o Pshemko, który jest strasznym histerykiem, zwłaszcza gdy tworzy. Dla obu był to mile spędzony czas.
Następnego dnia rano zmierzała w kierunku firmy Febo&Dobrzański. Było dziś naprawdę upalnie dlatego postawiła na kwiecistą, przewiewną sukienkę bez rękawów, granatowe szpilki, które ostatnio kupiła i także granatową torebkę. Weszła do firmy i wjechała windą na piąte piętro. W recepcji zastała miłą brunetkę, która poinformowała ją, że prezes już czeka. Weszła do jego gabinetu i przywitała się z Dobrzańskim.
- No to pokaż co tam masz. - wskazał na jej CV. Czytał je w wielkim skupieniu. Gdy skończył, nie wiedział co powiedzieć. Był mile zaskoczony. - Ula? To jest naprawdę Twoje CV?
- Tak, a co? - bała się, że Marek zmieni zdanie, co do przyjęcia jej.
- Jestem pod wielkim wrażeniem Twoich kwalifikacji. I ty naprawdę pracowałaś jako sekretarka w banku? Zaraz pójdziemy do Sebastiana, który jest tutaj dyrektorem HR i moim przyjacielem. Poznasz go i wypisze Ci umowę. Tak jak obiecałem, rozmawiałem już z Aleksem. Mówił, że wyjeżdża za tydzień. Na razie bierze trzy miesięczny urlop, ale prawdopodobnie jeszcze przedłuży. A teraz chodźmy po umowę.
- Cześć Stary! - przywitał się Marek.
- Cześć! - nagle zauważył, że za przyjacielem do gabinetu wchodzi piękna brunetka. Czyżby Marek znowu zatrudnił jakąś modelkę, którą poznał w klubie? - Dzień dobry. Sebastian Olszański. - zwrócił się do kobiety i podał jej dłoń.
- Dzień dobry. Urszula Cieplak.
- Miło mi Cię poznać. - uśmiechnął się szarmancko. - Widzę Marek, że już znalazłeś twarz nowej kolekcji i nawet nie poprosiłeś przyjaciela o pomoc. - zwrócił się do prezesa, na co on odpowiedział śmiechem.
- No to Cię zaskoczę, bo Ula nie jest modelką, tylko naszym nowym dyrektorem finansowym. Będzie zastępować Aleksa w czasie jego pobytu we Włoszech. Dlatego też, proszę Ci, abyś przygotował dla niej umowę. Na razie do 23 października, tak jak Aleks ma wypisany urlop. Stawka też taka jaką on ma.
- Dobra. Zaraz ją Wam przyniosę.
Wrócili do gabinetu prezesa. W sekretariacie zastali Violettę, która jak zwykle przyszła do pracy z dużym opóźnieniem.
- Witaj Viola! Co tym razem się stało, że się spóźniłaś, aż dwie godziny?
- O cześć Marek! Bo wiesz ... No... Autobus się zepsuł i musiałam czekać na następny. - próbowała się tłumaczyć.
- Tak? A to ciekawe. Coś za często te autobusy się psują. - Marek miał już dość ciągłego spóźniania się do pracy swojej sekretarki. Będzie musiał coś z tym zrobić. - Poznaj Ulę Cieplak, będzie zastępować Aleksa.
- Cześć. Violetta Kubasińska przez V i dwa T. - przedstawiła się blondynka
- Ula Cieplak. - Z tego co opowiadał jej wczoraj Marek, wiedziała, że nowo poznana blondynka jest trochę zakręcona i przekręca powiedzenia.
-Violetta, przynieś nam dwie kawy.
- Już się robi prezesie! - od razu pobiegła do socjalnego.
Weszli do gabinetu i zaczęli rozmawiać. Po chwili przyszedł Sebastian i przyniósł umowę.
- Przeczytaj i jeśli wszystko będzie się zgadzało to podpisz.
Ula uważnie czytała, a gdy doszła do pensji jaką miała dostawać, była w szoku.
- Tutaj zaszła chyba jakaś pomyłka. Mam zarabiać aż dziewięć tysięcy złotych miesięcznie?
- Nie ma żadnej pomyłki. To jest stawka jaką zarabiają u nas dyrektorzy, a przy Twoim wykształceniu to i tak za mało.
Później Marek oprowadził Ulę po całej firmie. FD bardzo jej się spodobało. Była to dużo firma, urządzona w dobrym stylu. Nawet projektant, do którego uprzedzał ją Dobrzański, okazał się miłym człowiekiem. Ula również spodobała się Pshemko i nawet żałował, że nie jest modelką.
Około godziny trzynastej, Cieplak wyszła z firmy bardzo szczęśliwa. Postanowiła, że pojedzie teraz do swojej rodziny do Rysiowa. Dawno jej u nich nie było i nie wiedzą o zmianach, które zaszły w jej życiu.
Chwilę po wyjściu Uli, do gabinetu Marka zapukał Olszański.
- No Stary, moje gratulacje! Skąd ty wziąłeś taką panią dyrektor? Widziałeś jakie ona ma nogi?
- Wpadliśmy na siebie w parku. Widziałem, widziałem. Jest na prawdę ładna. 
- Ciekawe czy jest dobra w łóżku. - nowa pani dyrektor bardzo mu się spodobała. Jest piękna, a do tego mądra.
- A ty tylko o jednym. Wiesz, że świat nie kręci się tylko wokół sexu i panienek na jedną noc? Może już czas się ustabilizować, co?

- I kto to mówi? Największy casanova w mieście? Nie poznaję Cię ostatnio. Dobra, idę, bo mam jeszcze dużo pracy. Na razie.
- Cześć. - On to chyba nigdy nie wydorośleje. Dobra ja też muszę się już wziąć do pracy.
Sebastian wrócił do siebie, jednak nie mógł się skupić na pracy. Ciągle myślał o kobiecie, którą dzisiaj poznał. Jest na prawdę niezła. Jak tylko zacznie tu pracować, zaproszę ją na kolację.