- Cześć, tu mówi Marek Dobrzański. Zostaw wiadomość.
- Hej Marek. Dzwonię, żeby powiedzieć Ci... Nie odlatuj błagam, nie odlatuj, proszę. No, to tyle. - rozłącza się, a po jej policzkach płyną łzy.
W tym samym czasie na pokazie wychodzą już ostatnie modelki prezentujące stroje najnowszej kolekcji FD Gusto. Chwilę potem mikrofon bierze Marek i ku zaskoczeniu wszystkich wchodzi na scenę.
- Proszę państwa, ja proszę jeszcze o odrobinę cierpliwości, dobrze? Ula czekamy tylko na ciebie.
Ula idzie pomału w kierunku wybiegu ze smutną twarzą, myśląc, że Marek wyjechał z Pauliną do Włoch. Nagle słyszy jego głos i przyśpiesza tempa.
- Na to właśnie czekaliśmy, na tę suknię. - podaje jej rękę i pomaga wejść na scenę. - Najważniejszą proszę państwa. - obchodzi wokół niego, cały czas patrząc mu w oczy. - Wszystkie inne są nie ważne, kiedy ma się tą jedyną. - stają naprzeciwko siebie, a Marek kontynuuje pokaz. - To była już ostatnia suknia z kolekcji FD Gusto. Pshemko, zapraszamy na scenę. - na wybieg wchodzi projektant, a za nim wszystkie modelki i modele.
Ula z Markiem stoją na środku. - Był u mnie Piotr, powiedział mi, powiedział mi, powiedział mi, że ty, - przytula Ulę - powiedział mi, że ty... Jeżeli to prawda to cudownie, ponieważ ja też cię bardzo, bardzo kocham Ula. - na sali zrobiła się cisza. Wszyscy byli zdziwieni słowami Marka, lecz po chwili zaczęli wydawać okrzyki radości i bić brawa. Marek oderwał się od Uli i szepnął do jej ucha, że był włączony mikrofon. Na jej policzkach pojawiły się dwa rumieńce. Musnął delikatnie jej pełne i słodkie usta. Już po chwili ich języki splotły się w gorącym, namiętnym pocałunku. Pełnym miłości i pożądania. Modelki zaczęły schodzić ze sceny, a za nimi Ula z Markiem.
- Poczekaj tu na mnie. Pójdę się przebrać. - dała mu buziaka i poszła w stronę przebieralni.
- Marco! Gratuluję wam! Taka piękna z was para... - rozmarzył się Pshemko, który podszedł do niego. Po paru minutach dołączyła do nich Ula. Marek zaniemówił, gdy ją zobaczył. W tej sukience wyglądała bardzo seksownie.
- Bella! No pięknie. Po prostu cudownie wyglądałaś. Jak zawodowa modelka. - mistrz nie mógł się nachwalić pani prezes.
- Nie przesadzaj Pshemko. - zawstydziła się.
- Kochanie, Pshemko ma rację. - przez to słowo na początku zrobiło jej się cieplej na sercu. - A teraz chodźmy już na bankiet. - zbliżył się do Uli i szepnął jej na ucho: Później zabieram cię do siebie. Chcę ci wszystko wytłumaczyć i liczę, że zostaniesz u mnie do rana. - uśmiechnął się szelmowsko.
Gdy weszli na salę, w której odbywał się bankiet, wszyscy zaczęli im gratulować i życzyć szczęścia. Podeszli do niech także Ania i Maciek, Ela i pan Władek, Iza z mężem, Daniel oraz Viola z Sebastianem.
- No stary, nareszcie. Już myślałem, że nigdy się nie pogodzicie. Gratuluję!
- Dzięki Seba. Sorry, ale chcemy iść do rodziców. Pogadamy później.
Chwycił ją za rękę i poszli w stronę rodziców Marka.
- Marek, myślisz, że twoi rodzice mnie zaakceptują? - zapytała z obawą.
- Pewnie, że tak. Przecież mój ojciec cię uwielbia za to co zrobiłaś dla firmy, a mama też na pewno cię polubi. Nic się nie martw. Chodź.
- Cześć mamo! Cześć tato! - przywitał się podchodząc do jednego ze stolików, przy którym siedzieli Dobrzańscy.
- Dzień dobry - przywitała się nieśmiało Ula.
- Witaj synu. Dzień dobry pani Ulu. Chciałbym pani serdecznie podziękować za uratowanie naszej firmy. Ta kolekcja okazała się strzałem w dziesiątkę. Gdyby nie pani to pewnie FD było by już w rękach włochów. Dziękuję.
- Nie ma za co panie Krzysztofie. I będzie mi bardzo miło jak będą się państwo zwracać do mnie po imieniu.
- Oczywiście. A tobie synu chciałbym powiedzieć, że jestem z ciebie bardzo dumny, Wiedziałem, że nie spieprzysz wszystkiego i jeszcze wam się uda. - Krzysztof objął Marka, a jemu zakręciła się łezka w oku. Zawsze chciał usłyszeć od ojca te słowa.
- Bardzo się cieszymy, że Marek znalazł miłość swojego życia. Teraz już wiem czemu odwołał ślub z Pauliną. On naprawdę cię kocha. Mam nadzieję, że będziecie szczęśliwi. - Helena zwróciła się do Uli.
- Dziękujemy.
- W takim razie zapraszamy was w sobotę do nas na obiad. Chętnie poznamy Ulę bliżej.
- Na pewno przyjdziemy, a teraz się już pożegnamy. Chcemy jeszcze porozmawiać z tatą Uli i jechać do domu.
- Bardzo sympatyczna ta Ula. Widziałeś jaki Marek był szczęśliwy? Nigdy nie widziałam go takiego przy Paulinie. - powiedziała Dobrzańska do męża, gdy młodzi odeszli.
- Tak, to prawda. On przede wszystkim ją kocha i nie udaje tej miłości.
- O Ulcia, pan Marek, dzień dobry. - przywitał się Józef.
- Dzień dobry.
- Tato, nie wrócę dzisiaj na noc. Zostanę u Marka.
- Dobrze. Mam nadzieję, że będziecie szczęśliwi. Życzę wam wszystkiego najlepszego.
- Dziękujemy panie Józefie.